Didier Pégeron - drums, programming, guitars (8-9) /
Guillaume Fenoy - guitars, piano (3), vocals (7) /
Roman Gayral - bass, trumpet & piano (3) /
Sébastien Gramond - keyboards, piano, synths, Mellotron, organ, violin (3)
Guests:
Emmanuelle Cattin - violoncello (1) /
Thierry Reocreux - contrabass (1) /
Nicolas Janot / conductor (1)
Raphael Cartellier - Tenor saxophone, Soprano Saxophone, flute, mandolin (3) /
Elsa Klajnberg - vocals (7) /
Olaf Schweitzer - violin (1) /
Jason Mènoc - violin (1) /
Martine Fagot - Alto (1) /
Mathilde Chavent - Alto (1) /
Lucie Cheveyre - violoncello (1)
Pora na prezentację drugiego krążka, który w te lato przywrócił mi wiarę w prog-rockową „młodzież”. Jak się jednak okazało nie mamy tu do czynienia z debiutantami, a za nazwą 4/3 de Trio kryje się dość smutna historia. Zespół pochodzi z Francji. Debiutowali w 1998 r. albumem „Faiblesse”, który – jeśli wierzyć internetowym opiniom – znacznie różnił się do materiału zaprezentowanego na następnej płycie. Płycie wydanej jednak już po rozpadzie grupy, spowodowanym śmiercią perkusisty – Didiera Pégeron – w wypadku samochodowym. „Ersatz” stanowi więc swoisty hołd muzyków dla tragicznie zmarłego kolegi, a zarazem łabędzi śpiew tej, naprawdę świetnie się zapowiadającej, formacji.
Na swojej drugiej (i jedynej mi znanej) płycie, 4/3 de Trio porusza się po podobnym terytorium, co zespoły pokroju Taal, Happy Family, czy Anglagard. Mamy tu więc do czynienia z głównie instrumentalną, post-crimsonowską szkołą grania, w której dominują niezwykle złożone i zróżnicowane kompozycje. Innymi słowy: prog-rock pełną gębą. Taki też jest „Ersatz” – album wyjątkowo bogaty, płynnie łączący wpływy symfoniki, jazzu, czy prog-rocka w spójną i fascynującą całość, której odkrywanie stanowić będzie niesamowitą przygodę. Nie jest to bowiem płyta, którą można w pełni docenić po dwóch, czy trzech przesłuchaniach – tu po prostu zbyt dużo się dzieje. Ciężkie metalowe riffy, spokojne akustyczne pasaże, epickie orkiestracje zaaranżowane niemal z „filmowym” rozmachem, delikatne wpływy RIO oraz tysiąc innych motywów i wpływów, które zmieniają się niczym obrazy w kalejdoskopie. Przyznam się, że przy pierwszym moim kontakcie z „Ersatz”, byłem tak oszołomiony bogactwem dźwięków wylewających się z głośników, że już po wybrzmieniu płyty nie byłem stanie absolutnie nic sensownego o niej powiedzieć… Wiedziałem tylko jedno – chcę więcej!! Dziś, kilkanaście odsłuchów później, mogę stwierdzić, że mimo dużej złożoności, „połamanych” struktur oraz częstych zmian tempa i nastroju, album ten jest dość przystępny i powinien szybko przypaść do gustu wszystkim miłośnikom prog-rocka. Utwory na nim zawarte charakteryzuje bowiem duża swoboda, płynność i – rzekłbym – swoista „pejzażowość”. Zupełnie jak gdyby muzycy dźwiękiem malowali w wyobraźni słuchacza obrazy fantastycznych, baśniowych krain zupełnie nie z tego świata. Całość jest bardzo równa i ciężko mi wskazać na jakieś słabe punkty „Ersatz”, bowiem takich tu po prostu nie uświadczymy. Nawet dwa, dorzucone „na deser”, solowe utwory Didiera Pégeron, choć generalnie cięższe i bardziej ubogie brzmieniowo, trzymają bardzo wysoki poziom i doskonale wpasowują się w klimat płyty.
Na koniec warto może tylko podkreślić, że jest to muzyka o dużej zawartości „progu” w „rocku”, a więc wymagająca i przeznaczona przede wszystkim dla określonego kręgu słuchaczy. Jeśli więc poszukujecie Państwo płyty złożonej i ambitnej, a przy tym brzmiącej „tradycyjnie” (o ile za klasykę uznajemy np. „Larks Tongues in Aspic” czy „Red” KC), to „Ersatz” jest pozycją, której po prostu nie możecie pominąć. Gorąco polecam!!