Powraca lubelska formacja Acute Mind. Aż dziesięć lat panowie kazali czekać na następcę debiutanckiego Acute Mind. Tym samym to jedno z większych wydawniczych zaskoczeń tego roku, bo już można było stracić nadzieję na to, że muzycy ukończą ten drugi album. Wszak już ponad trzy lata temu zapowiadali tę płytę ujawniając klip do kompozycji I Need You (która oczywiście zdobi ostatecznie album). Zespól przyznaje zresztą, że pomysły na nowe nagrania powstawały przez kilka ostatnich lat.
Trochę się u nich zmieniło pod względem personalnym. Przede wszystkim z sekstetu, nagrywającego debiut, stali się kwintetem. „Nowymi” w składzie są perkusista Artur Jasiński i klawiszowiec Piotr Włodarczyk, z dawnego składu pozostali Arkadiusz Piskorek, Paweł Ciuraj i Marek Majewski. Choć ten ostatni w zasadzie powrócił po kilku latach do grupy opuszczając ją w 2011 roku (przypomnę, że w międzyczasie nagrał ze śląską formacją Osada Vida dwie płyty). On też zresztą rzecz nagrał, wyprodukował i zmiksował w swoim MajArt Studio.
Jak brzmi Acute Mind A.D. 2020? Choć muzycy nie dokonują na Under The Empty Sky jakiejś rewolucji i najogólniej rzecz ujmując ponownie odwiedzają klimaty progrockowe i progresywno metalowe, jest tu zdecydowanie ciekawiej i bardziej dojrzale. Album bardzo dobrze brzmi i jest do tego bardziej różnorodny od debiutu.
Całość zaczyna Shine On Your Soul zainaugurowany skradającą się figurą gitarową a potem oparty na dobrym energetycznym riffie. Mocniejsze, „nerwowe” zwrotki skontrastowane są ze spokojniejszym, zresztą bardzo melodyjnym i harmonicznie wykonanym refrenem. W drugiej części kompozycja się rozpędza, staje się chropawa i wręcz psychodeliczna. Utwór wieńczy dobre solo gitarowe. Shine On Your Soul jest jednym z najlepszych fragmentów płyty, bardzo reprezentatywnym dla niej, pokazując kierunek muzycznych eksploracji zespołu. Następujący zaraz po nim Clouded Eyes podtrzymuje poziom i choć jest bardziej zwarty ponownie atakuje nośnym, przebojowym refrenem.
Ciekawe melodyczne tematy to silna strona płyty. Słychać je szczególnie w dwóch balladowych numerach – It’s Not Me i I Need You. Podobać się może szczególnie pierwsza z nich okraszona pięknymi orkiestracjami autorstwa Michała Mierzejewskiego i kolejnym ciekawym solem gitarowym. Najładniejsze z nich otrzymamy wszak w progmetalowym częściowo Daddy. Warto ponadto zauważyć Hope From The Heart z akustyczną gitarą, klawiszowymi formami przywołującymi niemiecki RPWL i wreszcie z partią skrzypiec Emilii Siepkowskiej. W następującym zaraz po nim Under The Empty Sky (wykorzystanym zresztą do promocji) muzycy zaproponowali połamaną rytmicznie półminutową wstawkę. Zaskoczyć może kończący całość krótki Kingdom, w którym artyści flirtują z… rap metalem. Bardzo interesująca rzecz wyszła lublinianom, do tego okraszona ciekawą szatą graficzną. Polecam.