Nie miałem jeszcze przyjemności recenzować płyty, która trwa niewiele ponad… siedem minut. No, ale czas najwyższy zaległość tę nadrobić, bo okazja jest ku temu podwójna. Po pierwsze, krążek ten firmuje zupełnie nowe wydawnictwo wchodzące na polski rynek – lubelskie Electrum Production – mające, jak czytam tu i ówdzie, całkiem ambitne plany. Po drugie wreszcie i chyba najważniejsze, płytką tą ujawnia się kolejna, debiutancka twarz polskiego progresywnego rocka.
Acute Mind – bo o nich mowa – to młoda lubelska formacja, której początki sięgają 2006 roku. Jej zalążki stworzyli gitarzyści: Arkadiusz Piskorek i Paweł Ciuraj, do których później dołączyli Dorota Turkiewicz i Dariusz Hanaj. Wszyscy wymienieni muzycy tworzą obecny skład Acute Mind, który uzupełniają jeszcze dziś (po wcześniejszych, zazwyczaj obowiązkowych u młodych kapel, roszadach personalnych) wokalista, Marek Majewski oraz basista, Wojciech Rowicki. Mają oni już na swoim koncie dwie krótkie płytki demo i sukcesy na muzycznych festiwalach.
Wydanym w ubiegłym roku singlem „Misery” zapowiadają swój debiut, który ukazać ma się już w marcu br. Piękne wydanie, świetna szata graficzna i intrygujące zdjęcia, prezentujące samotne postacie stojące na skraju urwiska oraz szczycie piramidy, powinny przyciągnąć do płytki fanów szukających czegoś więcej, niż zwykłych „empeczy”.
Tym bardziej, że muzycznie jest wcale nie gorzej. To co prawda tylko dwa utwory, które tak naprawdę nie pozwalają jeszcze wyciągać jakichś kategorycznych wniosków na temat muzyki Acute Mind, niemniej pewien obraz ich muzycznych poszukiwań zgrabnie rysują. Na „Misery” znajdujemy dwie, bardzo krótkie, trwające poniżej czterech minut, kompozycje. I co najciekawsze, kompozycje pokazujące dwa odmienne oblicza tej lubelskiej grupy. Tytułowy kawałek jest w istocie rockową balladą z bardzo dobrym melodyjnym refrenem i elektryzującym gitarowym popisem. Jej klimat ma prawo przywoływać świetny debiut włocławskiego Aftera, „Endless Lunatic”, choć zupełny początek kompozycji, z ciepłymi klawiszami i delikatną gitarą, odwołuje się do, także rodzimego, Albionu, gdzieś tak z okolic albumu „Wabiąc cienie”. „Bad Incitements” to już zupełnie inna bajka. Progmetalowa, choć również utrzymana w niespiesznym tempie. To ostatnie zresztą ulega zmianom. Najważniejsze są tu ciężkie gitary, wyrazisty, lekko skradający się bas, ciekawe klawiszowe ornamenty i naprawdę zgrabnie wykonane wokalne harmonie, absolutnie kojarzące się z niemieckimi progmetalowcami z Vanden Plas.
Jaki zatem będzie na debiucie Acute Mind? Ten z „Misery” czy z „Bad Incitements”? Choć nie czynię sobie wielkich nadziei i nie spodziewam się wybitnie odkrywczego debiutu, czekam z zaciekawieniem. Bo zapowiada się bardzo udana płyta. Dobre, zwięzłe i treściwe kompozycje, ubrane w ciekawe melodie, to silny atut zespołu. Wierzę, że go wykorzystają.