Pierwszą styczność z muzyką Karoliny Wiercioch i Roberta Wierciocha miałem, podobnie jak pewnie większość naszych czytelników, przy okazji debiutanckiego albumu Organic Noises recenzowanego u nas w ubiegłym roku. Jak zdołałem doczytać Wierciochowie są już byłymi członkami tamtej formacji i tym razem oferują nowe otwarcie w postaci albumu Holograms grupy The Segue.
Płyta jest zbiorem siedmiu autorskich kompozycji Karoliny i Roberta różniących się od tego co artyści zaprezentowali na Organic Noises. Nie mamy tu już tej etniczności i folkowości polskiej, ormiańskiej, czy bałkańskiej i aranżacyjnego bogactwa wynikającego z wykorzystania choćby skrzypiec, oboju, kontrabasu, duduka, czy zurny. I choć jest tu sporo elementów wspólnych, takich jak dążenie do progresywnej formy, wielowątkowość i różnorodność tematyczna, nieodłączny jazzowy posmak i spora erudycja muzyczna (grupę tworzą absolwenci Akademii Muzycznej w Katowicach oraz Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, finaliści ogólnopolskich konkursów muzyki jazzowej) to jednak jest to nieco inna muzyczna bajka.
Zaryzykowałbym przede wszystkim, że bardziej przystępna, atrakcyjna i nośna, choć nie w rozumieniu radiowego przeboju. Bo to muzyka instrumentalna z nieregularnymi podziałami rytmicznymi, licznymi solowymi popisami na gitarę i instrumenty klawiszowe. Do tego łącząca jazzową lekkość (szczególnie w figurach granych na pianinie) z ciężkimi gitarowymi riffami. Te, wręcz o progmetalowej proweniencji, słyszalne są w kończących płytę Broken Mind i Time Space Illusion. Króluje zatem kontrast, tym bardziej że to tu, to tam usłyszymy i solową formę basową (Questions), czy perkusyjną (Broken Mind).
Cóż, całość sprawia bardzo przyjemne dla ucha wrażenia, głównie w progresywnym i trochę w fusionowym klimacie. Czuć w tym wszystkim dużą swobodę i lekkość grania a same kompozycje wydają się być dobrą bazą do poimprowizowania na koncertach. Inteligentna rzecz. Warto posłuchać.