Izraelskiego perkusisty Asafa Sirkisa naszym czytelnikom chyba przedstawiać nie trzeba. Przypomnę tylko, że zanim w 2014 roku powstała założona przezeń formacja Sirkis/Bialas IQ, liderujący jej bębniarz miał już na koncie współpracę z takimi współpracującymi z wytwórnią MoonJune artystami, jak Dwiki Dharmawan, Dusan Jevtovic czy Mark Wingfield, których premiery płyt nie uszły mojej czujnej uwadze.
Tytułem nawiązująca do lepszego, ostygłego po doprowadzeniu go do wrzenia świata, Our New Earth nie jest utopijną opowiastką muzyczną o rozmachu rock opery, od której – podobnie jak od idealistycznych wizji uniwersum z literatury science fiction czy też co poniektórych koncept-albumów muzyki rozrywkowej – wieje często potworną nudą.
Najnowszy album tej międzynarodowej grupy, której muzycy pochodzą z odległych części Starego Kontynentu, jest nader zaskakujący i pomysłowy jak na podwójny album utrzymany w konwencji jazz rock/fusion. To, co czyni go wyjątkowym, to dwubiegunowość nastroju piosenek, śpiewanych przez — pomieszkującą od 2014 roku w Londynie — wokalistkę jazzową Sylwię Białas, biegłość zajmujących potyczek wokalnych między Izraelczykiem a Polką, nieprzeciętność pomysłów obojga wymienionych artystów w pisaniu niebanalnych kompozycji oraz pierwszorzędne wykonawstwo, porównywalne z najlepszymi dokonaniami mistrzów gatunku.
Sylwia imponuje łatwością i lekkością wokalną, z jaką porusza się od czystej liryki (Land of Oblivion, Chiaroscuro, Nocturnity) przez onomatopeje, nieraz o etnicznym kolorycie (Letter to A., Reminiscence, Picture from a Polish Wood), po konokol, czyli rodzaj śpiewu naśladujący uderzenia dłonią o hinduską tablę (The Earth Suite: Rooting i Our New Earth). Tym ostatnim pospołu posłużył się również Asaf w The Earth Suite, potęgując efekt dźwiękonaśladowczy głosu Białas. Odbębnił on tym samym kawał dobrej roboty, grając jak z nut na perkusji i wtórując głosowo tu i ówdzie wokalistce z kwartetu. Duch Flory Purim i Chicka Corei z okresu Light as a Feather unosi się czasem wraz z elokwentnym śpiewem Sylwii (Reminiscence). Towarzyszy jej ponadto znakomity akompaniator Frank Harrison, grający na fortepianie. Perkusyjny wstęp do frymuśnie przebojowego Reminiscence z kolei sugeruje zmianę estetyki na etniczno-jazzową. Bardziej biegunowe zmiany zachodzą natomiast w tonacji utworów, których nastrój waha się od euforycznego po elegijny. Rozpoczynająca drugą płytę kompaktową mini-suita znowuż staje się polem do popisu wszystkich kwartecistów, w tym niewspomnianego dotąd przeze mnie szkockiego basisty Kevina Glasgowa. Tenże dochodzi tu kilkukrotnie do głosu (Land of Oblivion, Our New Earth, Nocturnity), poświadczając za każdym razem, że nie przypadkiem trafił do grupy Asafa. Warte odnotowania są również przykuwające uwagę sola organowe Harrisona (Letter to A. i Our New Earth), które przywołują na myśl utrzymane w posępno-refleksyjnym nastroju kompozycje Marcela Dupré z okresu Le Chemin de la Croix.
Our New Earth jest przykładem przenikania się tradycji wokalistycznych świata Zachodu i Dalekiego Wschodu, słowiańskiego folku i klasycznego jazz fusion. Starym zwyczajem, zaobserwowanym już m.in. u Chopina, Czajkowskiego i Musorgskiego, Sirkis/Białas International Quartet czerpie inspirację z regionalnego folkloru, okazując przeto silne przywiązanie do korzeni, jak również ujawniając szósty zmysł w kwestii łamania sprawdzonych przepisów na udany album. Czyżby w tym przypadku było lepiej niż tylko dobrze? Przekonajcie się sami.