VIS to pierwszy od pięciu lat album solowy Steve’a Shehana, byłego perkusisty Hadouk Trio. W jego nagraniu towarzyszyło mu pięciu muzyków, w tym czarnoskóry śpiewak operowy Steeve Brudey. VIS to akronim tytułów trzech płyt, z których składa się całe wydawnictwo: Visa Mundi, Incarnations i Stella Novae.
Pierwsza z nich jest wyróżnikiem stylu muzycznego artysty, a więc szeroko pojętego mariażu world music i jazzu. Otwierający ją utwór Cum Dederit Shehan mógłby śmiało promować w sieci ostatnie dzieło muzycznego obieżyświata, choćby ze względu na pomysłowość, lekkość i spójność, z jaką ów song łączy różne gatunki i style. Użycie kojarzonego z argentyńskim tango bandoneonu wplata weń element tradycyjnej piosenki francuskiej, co pomnaża tylko różnorodność gatunkową VIS. Ponadto Cum… wyróżnia – zaśpiewana przez Brudeya altem à la Andreas Scholl – tkliwa, chwytliwa melodia, którą da się nucić pod nosem; istotna cecha prawie każdego marketingowego singla. Trudno odmówić ręki do pisania przebojów maestro Vivaldiemu, twórcy przekomponowanego na nowo przez Shehana psalmu 126 Cum Dederit. I choć Cum… stanowi jedynie niewielki fragment obszernej całości, to celnie oddaje wielką fascynację opisywanego artysty spuścizną dwóch odrębnych kultur: Wschodu i Zachodu. Visa Mundi zamyka popularna aria z opery Carmen Bizeta. Jest to Habanera w pastiszowym wykonaniu Brudeya, którego skala głosu raz przywołuje na myśl alt kontratenora Scholla, innym razem – tenor Christopha Prégardiena.
Brudey jest jedyną gwiazdą Incarnations, drugiego krążka VIS, który nie jest bynajmniej kontynuacją Visa Mundi. Incarnations odsłania drugie oblicze Shehana, artysty-ascety w roli pianisty-akompaniatora. Oszczędny charakter tej muzyki, rozpisanej tylko na głos (Brudey) i fortepian (Shehan), zainspirowany został twórczością Franza Schuberta, Erica Satie i Nicka Drake’a.
Trzecia z płyt, Stella Novae, jest hołdem złożonym poezji francuskiej, niemieckiej, włoskiej i łacińskiej. Pośród deklamowanych przez Brudeya wierszy do bezbłędnego rytmu world music Shehana znalazły się m.in. Latarnie morskie Baudelaire’a, sonet Allo Stesso Michała Anioła czy dedykowany Paulowi Simonowi Trink Haus Klemperera. Ponury Allo Stesso i pogrzebowy Requiem Aeterna górują nad innymi kompozycjami SN niczym odrestaurowane freski nad głowami zachwyconych turystów w Kaplicy Sykstyńskiej.
Skoro jesteśmy przy sztukach plastycznych, to warto wspomnieć o tym, że odnajdujący w malarstwie równowagę psychiczną Shehan ozdobił VIS obrazami, jakie zostały zainspirowane odbytymi przezeń licznymi podróżami od Sahary po krąg polarny, jak również dorobkiem artystycznym Carpaccio, Turnera, Picassa, Hokusai i in.
Wyjątkowa wrażliwość estetyczna Shehana wobec tropów przeszłości oraz niezwykła umiejętność wykrzesywania z instrumentów, często o egzotycznym rodowodzie, dźwięków znanych wyłącznie fanom Rabih Abou-Khalila, Hadouk Trio i im podobnym tuzom world music sprawia, że VIS jest dziełem niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. Artysta z jednej strony przejawia szacunek do artefaktów kultury muzycznej, z drugiej natomiast potrafi wyjść poza utarte schematy kompozycyjne i stworzyć coś naprawdę niesamowitego. Często na fotografiach widzimy go troskliwie obejmującego dłońmi hang, szwajcarski idiofon o kosmicznym brzmieniu. Słuchając VIS odnoszę nieodparte wrażenie, iż Shehan jest jak poczciwy Abel ze Spowiedzi Adama Łassy (Abraxas 99), który w objęciach ma nie tylko hang, ale i cały muzyczny świat.