Odejście Steve’a Shehana (instrumenty perkusyjne) z Hadouk Trio, po oddanym do rąk fanów albumie z muzyką etniczno-jazzową Air Hadouk w 2011 roku, było dla mnie równie dużym zaskoczeniem, co porzucenie nowofalowego Depeche Mode w 1995 roku przez klawiszowca i perkusistę Alana Wildera z powodu napięć w zespole. Shehan, którego nazwisko akcentuje się podobnie jak lidera ww. kolektywu, tj. na drugą sylabę, znany jest przede wszystkim jako perkusista post-psychodelicznego fenomenu Hadouk Trio, zespołu, który wykorzystuje w swej twórczości elementy muzyki arabskiej i jazzu. Założona w połowie lat 90. przez Loya Ehrlicha i ex-członka Gongu Didiera Mahlerbe’a grupa debiutowała krążkiem Hadouk (1995). Dopiero cztery lata później, wraz z dołączeniem do niej Shehana, przybrała przydomek tria odwołując się tym samym do tradycji nazewniczej właściwej szanującym się jazz-bandom.
Shehan, osiadły we Francji, a wyrosły z muzyki ambientowej o jazzowych harmoniach (por. Arrows) stał się z czasem w kręgach muzyki rozrywkowej prawdziwym obywatelem świata. Ten jego kosmopolityzm jest wynikiem intensywnych poszukiwań muzycznych, pomysłowości i niezwykłej umiejętności komunikowania się poprzez sztukę z artystami z obcego kręgu kulturowego. Przykładem jego aktywności twórczej są płyty nagrane z Balim Othmanim (1953-2005) – Tuaregiem, algierskim śpiewakiem i wykonawcą muzyki tuareskiej (rodzaj zachodnio-afrykańskiej muzyki wokalnej wykonywanej zwykle przy akompaniamencie obitej koźlęcą skórą tambury), a także synem zmarłego artysty, grającym na ud lutnistą Nabilem Othmanim (Awalin - My Promise). Szerszy rozgłos przyniosła mu dopiero wieloletnia działalność w Hadouk Trio, pod którego szyldem zarejestrował pięć albumów studyjnych i dwa koncertowe. Jego niezwykłą aktywność sceniczną dokumentują liczne nagrania na żywo, w tym niebanalne, profesjonalne Baldamore (2009). Pomimo że pożegnał się z grupą, z którą grał i tworzył przez dobrych kilkanaście lat, nie rozstał się Shehan zupełnie z jej muzykami. Grający na duduku (rodzaj armeńskiego oboju) Didier Malherbe na wydanej w 2013 roku płycie perkusjonisty Hang With You zaakcentował swą obecność w otwierającym ją songu Yaar.
Ten ostatni jak na razie solowy krążek Shehana wypełniają przede wszystkim dźwięki instrumentów perkusyjnych, zwłaszcza – jak sugeruje sam tytuł – szwajcarskiego idiofonu o nazwie hang. Wyglądający jak gigantycznych rozmiarów kuchenny durszlak i będący akustycznym odkryciem XXI wieku w muzyce folkowej jest najmłodszym z perkusjonaliów użytych przez garkotłuka podczas prac nad Hang With You. Shehan czasem wychodzi poza swoją konwencjonalną rolę pałkera i chwyta za bas bądź przejmuje funkcję pianisty, ale na tym kończy się jego rozłąka z gorącym siedziskiem perkusisty.
Na płycie sekunduje mu kilkunastu artystów różnego pochodzenia. W towarzystwie tym znajdziemy przysłowiowego Polaka, Ruska i Niemca przy jednym stole mikserskim, nagrywających wspólnie melodię przyszłości. I tak otwierającą pieśń ze słowami poety sufickiego Rumi intonuje zmysłowym szeptem Golshifteh Farahani (Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara) – 35-letnia aktorka irańskiego pochodzenia. High Jazz z repertuaru Hadouk Trio upiększa solo trębacza libańskiego pochodzenia Ibrahima Maaloufa. Francuski baryton Ugo Rabec śpiewa i gra na skrzypcach w numerze dedykowanym Wayne’owi Shorterowi pt. Toscanta Valtz. A szesnastoletnia Mauretanka wybija skomplikowany rytm na afrykańskim bębenku o tajemniczej nazwie T’Bel w A Week in Iwik, co robi do wtóru pochodzącym z tytułowej wioski kobietom wyklaskującym tubylczą melodię plemienną. Co więcej, finezją i niemałym polotem wykazał się znany miłośnikom wydawnictwa DVD Baldamore Hadouk Trio trębacz francuski Nicolas Genest, uskrzydlając kompozycję Wild Centaurea paroma rzewnymi nutami skrzydłówki.
Całość tego wydawnictwa w dużej mierze utrzymana jest w stylistyce opuszczonego przez Shehana francuskiego tria z tą jednak różnicą, iż jego ex-perkusista położył tym razem większy nacisk na hang wyciskając zeń osobliwie brzmiące rytmy i harmonie. W zamieszczonej pod Wild Centaurea nocie autorskiej czytamy, że utwór ten był pierwszym podejściem artysty do ww. instrumentu. Miało to miejsce w 2003 rok. Zatem dziesięciu lat treningu potrzebował Steve Shehan, aby nagrać płytę w całości poświęconą temu szwajcarskiemu wynalazkowi muzycznemu. Hang With You w przekonujący sposób udowadnia, iż w muzyce nie ma granic, a świat – podobnie jak hang – jest tak naprawdę (nie)wielkim instrumentem w dłoniach pomysłowego artysty.