The Broken Bridges to powstała w 2014 roku grudziądzka formacja, która dwa lata później zadebiutowała albumem (albo jak kto woli mini albumem)… The Broken Brigdges. Wydana w tym roku przez Lynx Music kolejna płyta grupy to tak naprawdę powtórka z rozrywki. Jej trzon stanowi bowiem sześć kompozycji zarejestrowanych w latach 2014 – 2016, które trafiły na wspomniany wydawniczy debiut. Zresztą jedna z nich, Endless Road, nadała tytuł całości. Do nich dodano dwie nowe rzeczy, zarejestrowane już w latach 2017 – 2019, The Voice i Get Ready For Your Fight, które są ponoć zapowiedzią już kolejnej płyty.
Cóż my tu mamy? Najogólniej rzecz ujmując rock progresywny mocno zakorzeniony w latach siedemdziesiątych, do którego artyści nie kryją słabości. Zresztą, jak zdążyłem się zorientować, choć to niemalże muzyczni debiutanci, niosą za sobą spory bagaż życiowych doświadczeń. Nie powinna zatem dziwić owa fascynacja. Czuć ją już w otwierającym płytę krótkim instrumentalnym intro The Gate, z pięknym, głębokim klawiszowym tłem natychmiast przywołującym Pink Floyd. Tych odniesień do brytyjskiej formacji później też nie brakuje (choćby w wokalnych harmoniach, w których wokal Joanny Pulkowskiej wspiera partie Marka Habryna). Jak przystało na artrockowy szlif muzycy nie stronią od gitarowych czy klawiszowych popisów solowych (Looking For My Hiding Place, I've Found My Hiding Place, You Have No Right). Większość utworów utrzymana jest raczej w spokojnych, wręcz melancholijnych klimatach, nie brakuje jednak pewnych skoków w bok. Przykładem niech będzie trzeci w zestawie, trochę gryzący się z całością Tune in!. Szybki, żywy i osadzony w boogie rockowym stylu. Z kolei I've Found My Hiding Place przynosi w drugiej części nieco progmetalowych wręcz riffów.
Dość znaczną zmianę przynoszą dwie ostatnie, najnowsze kompozycje. O ile większość starszego materiału sprawia wrażenie nieco snującego się, tak wraz z The Voice i Get Ready For Your Fight otrzymujemy nieco inną, bardziej dynamiczną i urozmaiconą jakość. W pierwszej z nich jest i skradający się riff i ekspansywne figury perkusyjne, ale też i fajnie wyprowadzony melodyjny refren położony na klawiszowych tłach. Jeszcze więcej różnorodność przynosi kończący całość Get Ready For Your Fight, w którym mamy i punkową galopadkę, trochę folku za sprawą „akordeonowych form” i wreszcie dużą dawkę flamenco.
Plusem albumu jest niewątpliwie spora ilość zapamiętywalnych rozwiązań melodycznych, słabszą stroną wokal Marka Habryna, jakby bojaźliwy, bez większej ekspresji, dość monotonny, do tego z wyczuwalnym w anglojęzycznych tekstach polskim akcentem. Nie chcę napisać, że świat stoi przed nimi otworem, bo mając już za sobą kawałek życia muzycy robią to pewnie głównie dla swojej frajdy, ale sporo pomysłów zawartych na płycie (szczególnie w nowszych fragmentach) pokazuje niemały potencjał i szansę na ciekawszy następny materiał.