Długo zbierał się lider krakowskiego Millenium z rozpoczęciem solowej kariery, ale gdy tylko w 2017 roku wydał debiutancki album The Ryszard Kramarski Project, jego rozmach wydawniczy pod tym szyldem może tylko zaimponować. Ubiegłoroczne Sounds From The Past było troszkę „oszukane”, wszak zawierało zarejestrowany na nowo archiwalny materiał z czasów rodzącego się dopiero Millenium, jeszcze pod szyldem Framauro. No ale teraz dostajemy w pełni premierowy materiał, pod nieco skróconą nazwą tRKproject. Rzecz idealnie wpisaną w przyjętą przez krakowianina na Music Inspired by the Little Prince konwencję.
Mamy oto bowiem kolejny koncept album zainspirowany znanym literackim dziełem. Tym razem jest to XIX-wieczna Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa. Nawiązujące do tradycji Bożego Narodzenia opowiadanie pokazujące przemianę skąpca Ebenezera Scrooge’a zachodzącą w czasie wigilijnej nocy. Cóż, nie będę poruszał treści poszczególnych kompozycji odnoszących się do literackich wątków. Album wszak ma ponadczasowe przesłanie a sam Kramarski zawarł je we współczesnej szacie graficznej z okładką, na której pojawił się... syn artysty oraz ze zdjęciami muzyków zdobiących studolarówki.
Muzycznie nie wychodzimy poza konwencję lubianą od lat przez autora. Melodyjnego, raczej delikatnego, progresywnego rocka z żeńskim wokalem (jak zwykle Karolina Leszko w świetnej dyspozycji ), nadającym niekiedy popowego zabarwienia. Więcej w tej muzyce jest symfonicznego rozmachu – kompozycje mają wzniosły, lekko patetyczny wyraz. Tradycyjnie – jak przystało na klasyczny koncept – mamy tu główny melodyczny motyw pojawiający się w otwierającym Mr Scrooge a potem powracający w innym aranżu w The Prince Of Love i R.I.P. Co prawda przypomina mi on niebezpiecznie pewien znany temat hitu muzyki, która dziś (o zgrozo) w naszym kraju przeżywa kolejny renesans... ale zostawmy to.
Mamy tu oczywiście kilka odmienności, jak odrobina folku w Second Spirit, czy quasi gregoriańskie chóry w The Last Of The Spirit. Najlepsze wrażenie robią jednak przemelodyjne partie solowe Marcina Kruczka praktycznie w każdej z kompozycji. W pierwszej kolejności wybrałbym te z The Last Of The Spirit, R.I.P. , Now Is The Time... ale następnym razem moje typy mogą się zmienić. Większą sympatią darzę debiut, ale i to album bardzo szlachetnie brzmiący i z dużą przyjemnością wysłucham go – mam nadzieję, niebawem - w koncertowej wersji.