Najpierw zobaczyłem ich na wrześniowym koncercie w Krakowie. Dokładnie w dniu premiery tej debiutanckiej płyty. Nie był to udany występ, pełen stresu, bojaźni i wynikających z tego potknięć. Na tym studyjnym albumie muzycy Fizbers prezentują się zdecydowanie lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że First Mind jest dopiero wprawką, i to często nieporadną, do w pełni profesjonalnego grania.
Broni ich absolutnie młodość. Jak możemy przeczytać w materiale wydawcy: to prawdopodobnie najmłodsi muzycy na świecie grający rocka progresywnego. Grupę tworzy bowiem trzech 17- letnich muzyków. Formacja została założona w ubiegłym roku przez gitarzystę Szymona Kubalę oraz perkusistę i klawiszowca Dominika Pawlusa. Z czasem dołączył do nich basista oraz wokalista Dawid Lewandowski. I za to mają u mnie ogromny szacunek. Bo dziś ludzie z ich pokolenia nawet nie słuchają (a gdzież tam dopiero mówić o wykonywaniu!) takiej muzyki. Muzyki, która swoje chwile chwały święciła 40 lat temu, w czasach, gdy rodzili się ich rodzice.
Czas na sam materiał. Trio para się na First Mind progresywnym rockiem w bardziej przystępnym, melodyjnym wydaniu. To w większości niespieszne kompozycje o dosyć melancholijnym, nostalgicznym wyrazie. Sporo w nich gitarowych solówek, akustycznego grania czy ciepłych klawiszowych teł. Swoją propozycję panowie starają się w kilku kompozycjach urozmaicić skrzypcami (np. Factory, Life Is A Game, Death), za które odpowiada równie młodziutka Jadwiga Królikowska. Na pewno ich atutem są ciekawe, zapamiętywalne melodie. Potrafią nawet w takim Lady With No Real Name otrzeć się o przebojową nośność. Stać ich już także na flirt z bardziej wielowątkową formą, jak w tytułowym First Mind z quasi rhythm’n’bluesowym pianinkiem i wręcz punkowym przyspieszeniem pod koniec, czy w kończącym całość Ashes, który ma wiele dobrych momentów. Niestety ich muzyka jest jeszcze bardzo surowa i - jak na progresywny rock - mocno kanciasta. Spora w tym „zasługa” mało wyszukanych i rażących prostotą partii bębnów, do tego „wypuszczonych” do przodu. Dużo jeszcze pracy przed Dawidem Lewandowskim, który śpiewa niepewnie i monotonnie, bez jakiejś emocjonalnej interpretacji.