Bez większego szumu, prawie znienacka, kilka dni temu ukazało się nowe wydawnictwo koncertowe Riverside. Zespół oficjalnie ujawnił o nim informację na początku tego miesiąca, określając je nieco żartobliwie jako „trudno dostępne wydawnictwo koncertowe”. Faktycznie ta dwupłytowa rzecz wydana została przez sam zespół i można ją nabyć wyłącznie podczas tegorocznych koncertów grupy w ramach "Towards The Blue Horizon Tour".
Biorąc pod uwagę fakt, że grupa przez te wszystkie lata nie rozpieszczała swoich fanów podobnymi publikacjami [są to zaledwie, wydany w 2007 roku dla fanklubu Live At W2 Den Bosch, Netherlands, 20.04.2006, opublikowany jako bonus do Anno Domini High Definition i pomieszczony na dysku DVD Live in Amsterdam (2009) i nie do końca satysfakcjonujące Reality Dream w wersjach CD i DVD odpowiednio z 2008 i 2009 roku] oraz formę dystrybucji, może to być w przyszłości prawdziwy rarytas.
Tym bardziej, że choć to wydawnictwo wydaje się być zrobionym „na szybko”, bez całej przynależnej tego typu publikacjom produkcji (zdobi je wymowne zdanie All material contained herein is 100% live. There are no overdubs of any kind), może absolutnie zaspokoić wymagania koneserów koncertowego oblicza Riverside.
Dlaczego? Bo dźwięk jest zaskakująco soczysty, przestrzenny i dynamiczny. Ponadto portretuje zespół w szczytowej formie. Materiał zarejestrowano 18 października 2015 roku w klubie 013 w holenderskim Tilburgu, podczas „Love Fear and the Time Machine European Tour”. Z tego albumu słyszymy tu cztery kompozycje - rozpoczynające całość Lost, Under The Pillow, Saturate Me i zamykające koncert Found. Stąd też zgrabny tytuł całego wydawnictwa. Oprócz tego mamy cztery kompozycje ze Shrine of New Generation Slaves, dwa z ADHD i takie klasyki jak Conceiving You, 02 Panic Room oraz The Same River.
Obcując z tym albumem można dostrzec ewolucję jaką przeszła muzyka Riverside przez te wszystkie lata. Słyszymy tu bowiem zespół nietrzymający się utartych schematów, skory do wpuszczania świeżego powietrza do swoich kompozycji, skłaniający się do bliskiej improwizacji formy o psychodelicznym posmaku. Coraz bardziej odległy od wczesnych, typowo „progresywnych” zagrywek. Tym samym bardzo progresywny, ale już w innym tego słowa znaczeniu. Taką też grupę możemy zresztą usłyszeć podczas aktualnie trwającej trasy.
Płyta została wydana dokładnie tak, jak Reality Dream. Rozkładana tekturka z dwiema kieszeniami a w nich dwie koperty (tym razem twardsze) mieszczące… złote dyski. No i jest zawierająca pewną symbolikę (wylewająca się poza ramę obrazu farba) okładka autorstwa Travisa Smitha oraz fantastyczne zdjęcie Kary Rokity przedstawiające Mariusza Dudę panującego nad „rozświetloną”, stojącą u jego stóp publicznością.