Przyznam, że jestem nieco zaskoczony faktem, iż premiera tego albumu przeszła w naszym kraju - przynajmniej w tak zwanych progresywnych kręgach - bez echa. Okej, rzecz ma charakter niezależny i tym samym trudno mówić w tym przypadku o jakiejś wielkiej promocji, niemniej nazwiska pojawiające się na tym wydanym w połowie czerwca tego roku (premiera cyfrowa miała nawet miejsce w maju) albumie muszą budzić szacunek.
Za wszystko odpowiedzialny jest David Wallimann, francuski instrumentalista, kompozytor i nauczyciel gry na gitarze. Choć urodził się w południowej Francji, tak naprawdę jego muzyczna przygoda nabrała tempa dopiero w 2004 roku, kiedy to wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Najbardziej znany fanom progresywnego rocka może być ze współpracy z cenioną amerykańską formacją Glass Hammer, z którą - jako gitarzysta - zarejestrował w 2007 roku album Culture Of Ascent a rok później pojawił się na DVD grupy Live at The Tivoli. Ma też jednak Wallimann na swoim koncie albumy solowe - wydany w 2010 roku Deep Inside The Mind, czy 40 Year Journey, na którym gościnnie na gitarze pojawił się między innymi Dweezil Zappa (to efekt zaproszenia jakie w 2013 rok wystosował Zappa Davidowi, aby ten wziął udział - jako nauczyciel - w jego muzycznym campie Dweezilla).
No i jeszcze jedną rzecz trzeba tu koniecznie powiedzieć. Wallimann związany jest ze środowiskiem rocka chrześcijańskiego. I taki też charakter – choć to album instrumentalny - ma ta płyta. To według słów autora koncept o docieraniu człowieka do Chrystusa. Wspominałem na początku o „dużych” nazwiskach tu grających? Proszę bardzo – na perkusji gra sam Nick D’Virgilio (Spock's Beard, Big Big Train) a na basie Randy George (Neal Morse, Ajalon). Gościnnie gitarowe sola prezentują ponadto Eric Gillette (Neal Morse) i Fred Schendel (Glass Hammer).
A co z samą muzyką? To niespełna godzina bardzo udanego, progresywnego grania wpisana w osiem rozbudowanych i wielowątkowych kompozycji. Szukając najbardziej pojemnej szuflady stworzyłem taką oto hybrydę: instrumentalny, epicki i symfoniczny rock progresywny z chwilowymi skrętami w kierunku fusion rocka. Z pewnością może się to spodobać wielbicielom Spock’s Beard, Neal Morse Band, czy nawet Dream Theater, bo całość też można wpisać w ramy progresywnego metalu. Mnóstwo tu przede wszystkim świetnych, wirtuozerskich popisów gitarowych ale też klawiszowych form. Generalnie zachwycają wszystkie partie instrumentalne, a sekcja rytmiczna D’Virgilio – George wgniata soczystym graniem w fotel. Wiele o tym graniu mówi otwierający całość Overture. Rozpoczęty bardzo klasycznie, zbudowany jest na mocnym, ciężkim i zapamiętywalnym riffie. Z drugiej strony artyści potrafią się też zaprezentować doskonale w instrumentalnej balladzie I Turn To You z ładnym gitarowym tematem przewodnim.
No i jeszcze na koniec o polskim akcencie. Album zdobi grafika przygotowana przez polskiego grafika, Michała Karcza. Dobra. Tak jak i cała płyta.