Muzyka rockowa ma przeróżne odcienie. Są tacy, którzy najbardziej lubią rozbudowane, progresywne dźwięki. Inni preferują zaangażowane, melodyjne protest songi. Ale są też tacy, dla których rock to przede wszystkim dynamiczne solówki i solidne uderzenie dźwięku. Dla tych ostatnich jest najnowszy album The Winery Dogs – Hot Streak.
Od prawie miesiąca szukam na najnowszym wydawnictwie rockowego super trio elementów, do których z czystym sercem mógłbym się przyczepić, ale ich po prostu nie znajduję. Hot Streak to granie mainstreamowe, ale w najlepszym wydaniu (dobrze zagrane, świetnie wyprodukowane i momentami naprawdę porywające).
W krzesło wbija już opener „Oblivion”, w którym wjeżdża potężna perkusja, gitarowe pasaże i zachrypnięty wokal Kotzena, który śpiewa prawie tak dobrze jak Cornell w latach 90. Jest zadziornie, a jednocześnie melodyjnie i przebojowo. Kolejne kawałki utrzymują poziom wyznaczony przez „Oblivion” udowadniając, że współczesne majstrowanie wokół rocka i ubieranie go w elektronikę, czy jazz nie jest konieczne. Klasyczne gitarowe granie wciąż się broni. Nieźle brzmią zbluesowane „Think It Over” (z ciekawą partią na klawiszach), rock’n’rollowy „Devil You Know”, a także utrzymany w nieco przewrotnym klimacie, transowy „Spiral”. Do tego można dodać kilka chwil spokojniejszych (np. akustyczny „Fire” oraz trochę przekombinowany „The Lamb”) i mamy przepis na solidny, rockowy album.
Podczas przeróżnych projektów, w które do tej pory angażował się Mike Portnoy po opuszczeniu Dream Theater miałem wrażenie, że nie jest w stanie okiełznać swojej potrzeby perkusyjnego „szpanu” – musiało być głośno, atrakcyjnie rytmicznie i z rozmachem. Cóż, na Hot Streak jest podobnie. Portnoy nie myśli o tym, żeby odpuścić i w każdym numerze szaleje, ale tym razem pociągnął za sobą towarzyszących mu muzyków. Zamiast zejść do „normalnego” poziomu wymusił potężne brzmienie i szaleńcze rajdy rytmiczne pozostałych instrumentów. Z tego tez pewnie powodu większość kawałków na albumie trwa ponad 5 minut, co pozwala zmieścić wszystkie bridge, solówki, pasaże i smaczki.
Hot Streak to obecnie jeden z moich ulubionych albumów, które pojawiły się na rynku w tym roku. Jest to bardzo solidne wydawnictwo z kilkoma perełkami i jedynie 1-2 numerami, które odstają od reszty. Prezentuje też to, co w muzyce rockowej najbardziej lubię – zaangażowany wokal, gitarowe solówki, wyrazisty rytm i ogromna przebojowość. Kompozycje są z jednej strony przemyślane, a z drugiej znalazło się miejsce na indywidualne brzmienie instrumentów. Każdy fan szybkiego, rockowego grania znajdzie coś dla siebie.
The Winery Dogs 20.02 zagrają w Warszawie. Będzie moc!