Króciutko. To tegoroczna nowość. Troszkę niezauważona, wszak pojawiła się na początku kwietnia tego roku. A ponieważ ta australijska formacja nie jest obca naszym czytelnikom (pisaliśmy o ich dwóch albumach - A Tower Of Silence i Hitchhiking To Byzantium), warto i napomknąć o tym wydawnictwie. To ich pierwsza koncertówka z materiałem zarejestrowanym w różnych miejscach w 2014 roku. Mimo to brzmi dosyć spójnie i nie sprawia jakiegoś dyskomfortu w słuchaniu. Rzecz wydano w skromnej, rozkładanej tekturce, aby wesprzeć ich krótkie europejskie tournée. Muzycy zagrali wówczas w maju trzy koncerty w Niemczech, Holandii i Anglii.
To świetne wprowadzenie w ich twórczość, bowiem dostajemy kompozycje z wszystkich trzech dotychczas wydanych albumów. Dominują te z promowanego wtedy Hitchhiking To Byzantium, z którego grupa wykonuje cztery kawałki, ale są też trzy utwory z najwyżej cenionego A Tower Of Silence na czele z trzyczęściowym i najbardziej tu rozbudowanym All That Is. Jest wreszcie staroć z debiutu – The Doctor – w istocie najmniej interesująca w całym zestawie.
Behind Our Eyes to godzina materiału dla fanów melodyjnego neoprogresywnego rocka bez większych udziwnień aranżacyjnych, czy instrumentalnych. Muzyki, która może spodobać się na przykład fanom IQ, słychać też jednak echa klasyków z Genesis, czy Pink Floyd. Sporo tu zapamiętywalnych, fajnych tematów (Partitionists, And I Wait For My World To End, naprawdę kapitalny i zarazem mój ulubiony Dead Trees), rozbudowanych klawiszowych form, zmian klimatu i tempa. No i jest to co neoprogresywne tygrysy kochają najbardziej – udane popisy gitarowe, na czele z solówką zdobiącą Silent Wandering Ghosts na sam koniec płyty. Naprawdę wzniosłe zakończenie ciekawego albumu koncertowego.