Nadarzyła się dobra okazja, aby napisać o tej płytce. Bo oto kilka dni temu świat obiegła wiadomość, iż we wrześniu tego roku pojawi się szesnasty studyjny materiał Iron Maiden zatytułowany The Book of Souls. No a co z tym wydarzeniem ma wspólnego wydany oficjalnie 22 maja tego roku album Remembrance? A to, że nagrała go formacja będąca cover bandem tej legendy heavymetalu. I to wcale nie takim zwyczajnym cover bandem. Bo Maiden uniteD to w zasadzie akustyczny projekt znanych z różnych formacji muzyków w hołdzie Iron Maiden.
Wydawniczą działalność rozpoczęli w 2010 roku wraz z krążkiem Mind The Acoustic Pieces będącym akustyczną interpretacją klasycznego albumu Maidenów Piece Of Mind. Dwa lata później wypuścili Across The Seventh Sea już z kawałkami z kilku albumów Żelaznej Dziewicy. Podobnie zresztą jest na trzecim, wydanym dosłownie przed miesiącem Remembrance, na którym znajdziemy rzeczy z debiutanckiego Iron Maiden (Strange World, Charlotte The Harlot, Remember Tomorrow, Prowler - czyli prawie połowa zestawu), kolejnego Killers (utwór tytułowy), Piece Of Mind (Still Life, po raz kolejny zresztą, wszak numer ten pojawił się na ich debiucie) Powerslave (Aces High), Virtual XI (Futureal), a nawet kawałek ze strony B singla Running Free (Burning Ambition).
Pisałem, że to taki niezwyczajny projekt? Proszę bardzo - głównym wokalistą jest tu znany z Threshold Damian Wilson, na gitarze pogrywa Ruud Jolie z Within Temptation, z której to formacji na bębnach w Prowlers gra Mike Coolen. Jest też i Perttu Kivilaakso z Apocaliptiki udzielający się na wiolonczeli w Still Life. Nie zapominajmy wszakże o basiście J. Bruersie z Up The Irons, od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło jeszcze w 2006 roku, kiedy to muzyk ten wystąpił w Eidhoven na konwencji holenderskich fanów Iron Maiden i zagrał akustyczny set z utworami Iron Maiden. Nie oni jednak są największymi smaczkami Remembrance. Są nimi pojawiający się gościnnie byli wokaliści Iron Maiden – Paul Di’Anno wykonujący Prowler ze „swojego” Iron Maiden oraz Blaze Bayley śpiewający również „swój” Futureal (przy okazji - żeby nie było, iż oni tak gwiazdorsko, to tylko teraz – na ich debiucie gościnnie zaśpiewała sama Anneke van Giersbergen).
A jak to wygląda muzycznie? Bardzo fajnie. Tym bardziej, że tak naprawdę nie mamy tu do czynienia z klasycznym akustycznym graniem w stylu dominującego brzdąkania na „ogniskowym” drewnianym pudle. Ok – taki jest Killers, ale to jego ogromna zaleta. Bo z szybkiego i mocnego oryginału zrobiono tu nastrojową balladkę zgrabnie wyciągającą melodyczny potencjał tego hitu. To duży plus Remembrance – albumu pokazującego jak piękne melodie tkwią w tych zacnych i starych numerach. Wielkich zaskoczeń nie przynosi też otwierający całość Strange World, w oryginalnej wersji również balladowy. W niej dominowała jednak solowa gitara, tu wyjątkowy klimat tworzą Hammondowe zagrywki pachnące Purplowo. Zresztą nie tylko tu, bo są one jeszcze choćby w Futureal, czy Aces High. Z kolei w Remember Tommorow i Prowler mamy naprawdę fantastyczne partie pianina. Sporą wreszcie wartością płyty jest Damian Wilson, nadający tym utworom, swoim wysokim wokalem, pewnego indywidualnego szlifu. Dodajmy przy okazji, że czwartym frontmanem produkującym się na płycie jest znany z Gypsy's Kiss Bob Verschoyle śpiewający w Burning Ambition. Przemiła płytka, w sam raz na rozpoczynające się właśnie wakacje.