Jak on na to wszystko ma czas?! Mowa oczywiście o Nealu Morsie. Tylko w zeszłym roku wydał dwa krążki z Transatlantic (jeden studyjny, drugi koncertowy), przy okazji odbył z tą supergrupą całkiem pokaźne tournée, opublikował drugą płytę z Flying Colors i wreszcie nagrał swój solowy album zatytułowany Songs From November. Nie dziwi zatem sposób przygotowania tego krążka. Muzyk bowiem - ponoć po raz pierwszy - wszedł ze swoimi stałymi współpracownikami (Portnoyem, Georgem, Gillette i Hubauerem, z którymi zresztą gościł w Polsce w 2013 roku) do studia bez przygotowanego materiału. Jednym słowem, ten powstawał niemal w tym samym czasie, w którym był rejestrowany. Muzyk nazwał to wielkim eksperymentem i taki też tytuł nadał wydanemu w tym miesiącu albumowi.
Albumowi, który absolutnie nie rozczaruje wielbicieli jego talentu. Choć to danie stworzone z doskonale znanych przystawek i wiadomych przypraw smakuje naprawdę wybornie. Bo muzyka na The Great Experiment jak zwykle osadzona jest w szeroko rozumianym progresywnym rocku czerpiącym z lat 70 – tych, ale i z dekady nieco wcześniejszej. Można tu też usłyszeć odniesienia i do hard i do blues rocka. Największe wrażenie robi oczywiście trwająca prawie 27 minut suita Alive Again. Są w niej zgrabne gitarowe popisy, ciekawe klawiszowe zagrywki, dęciaki, „smyczkowe” aranże, ale i po prostu mocny gitarowy riff. A wszystko to udaje się muzykom wpleść w dobre melodie wyraźnie oddzielające poszczególne wątki. Równie udany jest rozpoczynający całość Following the Call otworzony wielogłosem bez towarzyszenia instrumentów. Ponadto są ciekawe rzeczy o wiele krótsze. Jak mający sporo z hard i blues rocka numer tytułowy, zdominowana przesterowaną gitarą, przebojowa i nieco zaskakująca jak na nich Agenda, czy wreszcie nastrojowe i delikatne Waterfall w harmonicznych partiach wokalnych przypominające Barclay James Harvest.
Do podstawowego dysku, w specjalnej edycji, dodano jeszcze krążki CD i DVD. Na pierwszym znajdziemy dwa premierowe nagrania [New Jerusalem (Freedom Is Coming), Doomsday Destiny], które – choć zgrabne – faktycznie raczej nie pasują do podstawowego dysku. Mamy tu też cover znanego utworu Richarda Harrisa MacArthur Park z 1968 roku, może jakoś nieprzewracający całości do góry nogami, jednak bardziej urockowiony, z przesterowanym wokalem, wydłużony o ponad trzy minuty i z dodaną ładną partią gitary solowej w finale. Całości dopełniają pochodzące z albumu Morse’a One numery The Creation i Reunion zarejestrowane podczas Morsefestu. Na dysku DVD zobaczymy film o wiele mówiącym tytule The Making Of The Grand Experiment oraz dwa znane z sieci oficjalne klipy do kompozycji The Grand Experiment i Agenda (do obejrzenia poniżej). Cóż, Neal Morse nie zaskakuje, ale… po raz kolejny cieszy.