Fleetwood Mac to zespół, który towarzyszy nam na rynku muzycznym od ponad 40 lat. Przez cały ten czas skład grupy niejednokrotnie ulegał zmianie, a co za tym idzie - również styl muzyczny. Zaczęło się od blues rocka i w tym gatunku tworzyli Peter Green, Jeremy Spencer, Bob Brunning i Mick Fleetwood. Nowy charakter nadała zespołowi Christine McVie, zajmując stanowisko wokalistki, akordeonistki i klawiszowca. Nie był to jednak koniec zmian w składzie. Po kilku latach działalności w dotychczasowym składzie, Mick Fleetwood zatrudnił amerykańskiego gitarzystę Lindseya Buckinghama, ale ten postawił mu warunek -do zespołu ma dołączyć także wokalistka Steve Nicks, z którą Buckingham niegdyś współpracował. Wraz z dołączeniem tego duetu, grupa wyraźnie ukierunkowała się w stronę soft rocka. Jednym z jej arcydzieł jest album "Tango in the Night", który do dziś cieszy się sporym uznaniem.
Longplay ten zaoferował wiele nieśmiertelnych przebojów, które często jeszcze można usłyszeć w radiu. Pełno tu spójnych, melodyjnych i dopracowanych do perfekcji utworów. Ciekawostką jest, że praktycznie wszystkie utwory zostały zaaranżowane przez Lindseya Buckinghama. Pozostali członkowie nie byli wtedy w dobrej sytuacji - problemem ich były uzależnienia lub po prostu zobojętniałość na los zespołu.
"Tango in the Night" to przede wszystkim delikatne, przebojowe i genialnie zaaranżowane granie. Może i słychać w tym dużo muzyki pop, jednak pod względem artystycznym płyta prezentuje wysoki poziom, do którego daleko niejednemu zespołowi popowemu. Do najlepszych kawałków należy z pewnością "Seven Wonders". Ile tu wirtuozerii, niesamowitych partii klawiszowych i delikatności w wokalu Stevie. "Everywhere" to kolejny wielki hit puszczany w radiu do dziś. Utwór tytułowy to kawałek pełen emocji i poruszenia i dopiero pod koniec ta melancholia w nim obecna przemienia się w rozpacz płynącą z dźwięku gitary Buckinghama.
Zdecydowanie największym hitem będzie tu "Little Lies", jest to chyba najbardziej chwytliwy kawałek na tym wydawnictwie, okraszony świetną melodią, kapitalnymi wstawkami klawiszowymi oraz nutką rockowego zacięcia.
Moim faworytem jest rewelacyjny "Isn't It Midnight". To w nim siedzi najwięcej dynamicznego, gitarowego powera, co wcale nie ujmuje mu melodyjności. Na uwagę zasługuje ballada "When I See You Again", w której znów pojawia się melancholia i delikatność, zwłaszcza w poruszającym sposobie śpiewania wokalistki.
Na płycie mamy do czynienia również z numerami oderwanymi od tematu, tj. "Caroline", "Family man", "You and I", które zupełnie nie pasują do stylistyki albumu. Są one zbyt skoczne i wesołkowate.
"Tango in the Night" to niekwestionowane dzieło muzyki rockowej i najbardziej przebojowe wydawnictwo zespołu. Mimo że w grupie działo się źle, to zdołała ona wydać jeden z najlepszych albumów w swojej karierze.