Prog z kapustą – Zweite Ausgabe (znaczy się Edycja Druga)
Pora słów kilka napisać o jednym - jak nie najważniejszym to zapewne jednym - z ciekawszych zespołów rocka kapuścianego. Czy najsłynniejszy? Dla niektórych zapewne tak. Nie mówię tylko o tych, którzy nabyli oryginalnych 30 000 kopii pierwszego winylowego wydania debiutu (liczba na szczyty Bilboardu ich nie wyniosła...), ale ludziach takich jak David Bowie, Steven Wilson, Gary Numan, Thom Yorke, czy Iggy Pop, którzy po dzień dzisiejszy wynoszą Neu! pod piedestał i otwarcie przyznają się do fascynacji poczynaniami Klausa Dingera i Michaela Rothera.
Genezy postania Neu! szukać należy w Dusseldorfie, kiedy to pałker Klaus Dinger dołącza do Kraftwerk, aby pomóc im dokończyć nagrywanie debiutanckiej płyty. W tzw. międzyczasie na drodze zespołu napatoczył się również Michael Rother, który z elektrownią też zaczął okazjonalnie pobrzdąkiwać. Kiedy Krafty skórczyły się do rozmiarów tria między Rotherem, a Florianem Schneiderem doszło do jakiegoś konkretniejszego kwasu, który na tyle utrudniał panom wzajemne relacje, że przymiarki do drugiego krążka Kraftwerku poszły w kibel, a gitarzysta powiedział wiekopomne „scheiße” i wypisał się z biznesu. Co więcej, utrudniając byłem koledze życie postawnowił podebrać mu na odchodne zarówno pałkera (Dingera) jak i producenta (Konrada Planka) i założyć własną kapelę. Nowo sformowany twór dostał do dyspozycji cztery dni w Windrose-Dumont-Time Studios w Hamburgu, aby dokonać nagrań na debiutacką płytę.
Jak widać, krótki czas zmusił muzyków do większej koncentracji tym bardziej, że jak stwierdzili sami po latach, pierwsze dwa dni zmarnowali kompletnie nie wiedząc co mają z sobą zrobić. Legenda głosi, że dopiero gdy ktoś podrzucił do studia japońskie banjo, a Dinger zaczął się bawić rytmem na swoich bębnach patentując swój słynny motorik-beat (trasnowo wybijany rytm 4/4 z przerwami, później często wykorzystywany m.in. przez sekcję rytmiczną Lemmy/Simon King w Hawkwind), prace ruszyły z kopyta.
W przeciwieństwie do kilku innych kapel z początków istnienia nurtu Neu! zdawało się przyjmować równie dużą wagę nie tylko do muzycznego bałaganu i swodoby, ale również do pewnego ładu i kształtu ze szczególnym nastawieniem na transowość kompozycji. Taki otwierający krążek „Hallogallo” zdaje się być koronnym przykładem takiego podejścia. Jest tutaj bowiem i rytm i sporo wciągającego psychodelicznego klimatu, upiększonego fajnymi gitarowymi efektami i pasażami.
Przeciwieństwem wydaje się być kolejny na płycie „Sonderangebot”. Mamy tutaj nic ponad ciszę przerywaną od czasu do czasu złowrogimi kombincjami dźwięków talerzy, imitacjami syntezarowów oraz delikatnych sprzężeń.
„Weissensse” znów z kolei przenosi nas bardziej transowy grunt. Są tutaj i nieco floydowe gitarowe frazy i delikatny rytm i niemal swojski klimat.
Podzielona na trzy części ponad 20-minutowa kompozycja „Jahresübersicht” to i efekt wiosłowania po rzece i mroczny, delikatny wstęp („Im Glück”) pomieszany z jazgotem młota pneumatycznego, kilkukrotnymi zmianami tempa sekcji rytmicznej i gitarowymi efektami („Negativland”) oraz zwiewną niemal post-rockową impresją („Lieber Honig”). Cieżko mówić tutaj o formie jakiejkolwiek suity. Są to raczej nie mające ze sobą specjalnych linków osobne fragmenty podczepione pod ten sam tytuł. Jednakże każda z tych części – niezależnie czy odbierana jako składnik całości, czy też odbrębny twór – zdaje się żyć swoim własnym życiem.
Osobiście muszę jednak przyznać, iż zastanawiającym jest fakt, że właśnie ten zespół stał się wzorem poczynań dla całej masy innych wykonawców odciskając się takim znaczącym piętnem na ich późniejszej twórczości. Przecież nasi zachodni sąsiedzi wydali w tym samym czasie na świat całą masę innych wykonawców, o których ślad niemal zaginął, a którzy wydali równie znaczące dzieła*.
Mimo powyższego paragrafu stwierdzić należy, że debiut Neu! jest płytą, której się świetnie słucha. Momentami niespójna, ale ujawniająca niezwykły talent duetu do stworzenia powalającej i wciągającej muzyki. Jedna ze sztandarowych pozycji nurtu. Nie najlepsza, ale na pewno jedna z najważniejszych.
*Niemniej podsunąłem właśnie temat pracy magisterskiej jakiemuś studentowi konserwatorium muzycznego. Jeśli takowy się znajdzie to proszę o kopię egzemplarza i podziękowania w stopce.