ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Calvert, Robert ─ Lucky Leif And The Longships w serwisie ArtRock.pl

Calvert, Robert — Lucky Leif And The Longships

 
wydawnictwo: United Artists 1975
 
1. Intro (0:17)
2.Ship Of Fools (4:17)
3. The Lay Of The Surfers (3:03)
4. Voyaging To Vinland (4:14)
5. The Making Of Midgard (2:21)
6. Brave New World (3:58)
7. Magical Potion (3:06)
8. Moonshine In The Mountains (2:38)
9. Storm Chant Of The Skraelings (4:52)
10. Volstead O Vodeo Do (4:13)
11. Phase Locked Loop (1:56)
12. Ragna Rock (5:42)
 
Całkowity czas: 34:55
skład:
Robert Calvert – voc, trumpet, harmonica, piano / Paul Rudolph – bg, backing voc / Mike Nichols – dr / Brian Turrington – bg, voc / Sal Maida – bg / Andy Roberts – org / Michael Moorcock – banjo / Nik Turner – sax / Simon House – violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
16.04.2010
(Recenzent)

Calvert, Robert — Lucky Leif And The Longships

Bycie zapalonym Hawk-fanem ma swoje pozytywne i negatywne aspekty. Z jednej strony jest to ogromna i niezliczona ilość skarbów do poszukiwania, odkrycia i zasypania się nimi (nie mam na myśli tylko samej oficjalnej dyskografii Hawkwindu i jego tzw. alumni, ale całą masę „pobocznych” wydawnictw) – z drugiej natomiast – cena (zarówno ta materialna i fizyczna) ich zdobycia może przekraczać możliwości niejednego zapaleńca. Niemniej w wielu przypadkach wysiłek poszukiwacza zostaje wynagrodzony bogactwem brzmień i doznań...

Telling the long story short – jak to mawiają wyspiarze, poczułem się niczym rasowy morski pirat szukający pereł na bezkresnych morzach.

Do „Lucky Leif and the Longships” mam pewien sentyment, a to dlatego, że było to jedno z moich pierwszych odkryć całej tej około-hawkwindowej otoczki.

Ś.P. Robert Calvert był poetą i wokalistą grupy Hawkwind (lata 1970-73 oraz 1976-79) działającym także solo. Właśnie z działalnością grupy Hawkwind jego osoba była najbardziej kojarzona ze względu na to, iż to właśnie Calvert nadał grupie bardziej „space-rockowy” kierunek, głównie poprzez swoje abstrakcyjne teksty. Co więcej, Calvert był współautorem, nie tylko największego przeboju Hawkwind („Silver Machine”), ale także kilku ich albumów należących dziś do klasyki, zarówno space rocka („In Search Of Space”), jak i rocka progresywnego („Quark, Strangeness and Charm”).

Ambicje Calverta nie ograniczały się tylko do działalności w ramach macierzystej grupy. Już w 1973 roku wydał pierwszy solowy album „Capitain Lockheed and the Starfighters”, będący rodzajem spacerockowej opery z dawką czarnego humoru (znamienny wpływ na powstanie tej płyty miał także fakt, iż Calvert bardzo chciał zostać pilotem, jednak wada słuchu uniemożliwiła mu to), brzmieniowo bardzo zbliżonej do dokonań Hawkwind. Kolejny album („Lucky Leif and the Longships”) miał podobny charakter, lecz dzięki pomocy Briana Eno płyta miała bardziej „stonowane” brzmienie, aczkolwiek nadal bliskie dokonaniom macierzystej grupy Calverta.

„Lucky Leif and the Longships” zdaje się stanowić jedną z odmian ‘hawkindowego’ obłąkania. Cały ten chaos gloryfikowany przez Hawkwind zdaje się mieć swoje piętno na tej płycie. Niemniej, o ile na klasycznych płytach zespołu wyraża się to w postaci np. „narób trochę hałasu w E” (jak to kiedyś opisał Lemmy swoją pierwszą próbę z zespołem), o tyle w przypadku płyt, np. Calverta, wyraża się to w swoistej mieszance najróżniejszych stylów zawartej w niecałych 45 minutach muzyki.

Opisywana płyta jest jednym wielkim collage’m muzycznych stylów. No bo pomyślcie, czy bylibyście na tyle odważni, aby do jednego worka wrzucić elementy stylów Hawkwind („Ragna Rock”), balladowego Pink Floyd („Brave New World”), The Beach Boys („Lay of the Surfers”) i muzyki country („Moonshine In The Mountains”)? Cóż jeszcze? No tak, jest także kilka eksperymentalnych utworów w postaci np. wielościeżkowej melorecytacji („The Making of Midgard”) czy wariacji dźwiękowych („Phase Locked Loop”).

Prawdą jest, że płyta może sprawiać wrażenia muzycznego bałaganu, ale nawet pomimo tego sam Calvert stara się trzymać ogólny koncept płyty, jeśli nie poprzez spójność muzyczną, to na pewno przez jej liryczną stronę ukazując historię Ameryki w swoistym czarnym humorze.

„Lucky Leif and the Longships” należy zaliczyć do kalibru albumów nietuzinkowych. Może niespecjalnie odkrywczych, ale ukazujących możliwości swobodnego mieszania różnych stylów i konsekwentnego podążania ścieżką własnego konceptu muzycznego i bezkompromisowości.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.