Deafening Opera to pochodząca z Monachium niemiecka formacja założona w 2006 roku przez wokalistę Adriana Daleore’a, gitarzystów Moritza Kunkela i Thomasa Mosera oraz basistę Christiana Ecksteina. Z czasem do grupy dołączyli perkusista Konrad Gonschorek i klawiszowiec Tilman Espert zastąpiony w 2009 roku przez Géralda Marie. W takim składzie muzycy zarejestrowali we wspomnianym roku swój debiutancki krążek zatytułowany Synesteria, na którym ponoć kapela parała się progresywnym metalem z precyzyjnymi ciężkimi riffami, mocnym rytmem i równoważącym to melodyjnym, niekiedy melancholijnym, wokalem. Ponoć, gdyż nie miałem okazji posłuchać tego albumu. Jeśli jednak faktycznie tak było, to niemieccy muzycy faktycznie dokonali niezłej stylistycznej wolty.
Bowiem muzykę zapisaną na Blueprint trudno nazwać progresywnym metalem. Trudno też doszukiwać się tu jakichkolwiek wpływów Porcupine Tree, czy naszego Riverside, a o takich inspiracjach piszą muzycy w dołączonej do albumu notce reklamowej. Zresztą, nie ma to tak naprawdę większego znaczenia, czy nazwiemy ich obecną muzykę prog rockiem, heavy progiem, czy hard rockiem (w trzecim Dripping Hot Chocolate usłyszymy i takie klimaty). Bo mimo wielokrotnego słuchania tego materiału, ten najzwyczajniej mnie zmęczył. Kompozycje są mało wyraziste (także w sferze melodycznej) i mimo że w każdej z nich artyści starają się kombinować z rytmiką, czy wykorzystaniem instrumentów klawiszowych pachnących latami siedemdziesiątymi, tak naprawdę większość z nich zlewa się w jedną, niezbyt przekonującą masę. Irytuje do tego wokalista śpiewający w mocno przerysowany i trochę parateatralny sposób. Na tym tle zwracają uwagę numery lekko odstające od całości – spokojniejszy, mający całkiem udany klimat i zaśpiewany po francusku Paralelno oraz fajny, bujający i - chciałoby się powiedzieć - soczysty rytmicznie No Man´s Shadow. To chyba jednak zbyt mało, żeby przekonać potencjalnego nabywcę.