Pochodząca z Berlina niemiecka formacja Crystal Palace związała się całkiem niedawno z należącą do RPWL wytwórnią Gentle Art of Music i pod jej szyldem wydaje kolejny album. Tak, tak, zespół istnieje już prawie dwadzieścia lat, swój pierwszy krążek opublikował w 1995 roku (On the Edge of the World) i uskładał ich do tej pory, łącznie z niżej recenzowanym, aż sześć. Trudno jednak mówić, w ich przypadku, o jakiejś większej popularności. Cóż, być może fakt dołączenia grupy do RPWL-owskiej stajni coś w tym względzie zmieni. Tym bardziej, że artyści nagrali całkiem przyzwoity album, na którym pojawia się kilku zacnych gości, takich jak basista Colin Edwin z Porcupine Tree oraz Yogi Lang i Kalle Wallner z RPWL, którzy zagrali tu odpowiednio na klawiszach i gitarze.
Już tych kilka powyższych faktów naprowadza nas na to, czego możemy oczekiwać po The System Of Events. Bo to oczywiście rock progresywny, bez szaleństw i zaskoczeń, wpisany w charakterystyczne dla stylu elementy - rozwinięte i wielowątkowe kompozycje, chwilami lekko symfoniczne aranże, bogate wykorzystanie instrumentów klawiszowych i udane gitarowe formy. Nie jest to zatem propozycja oryginalna, jednak świetnie zrealizowana i nagrana oraz ubrana w mnóstwo zapamiętywalnych tematów i melodii, które powinny przypaść do gustu miłośnikom progrocka.
Osiem zapisanych tu kompozycji zdradza inspiracje przynajmniej kilkoma formacjami. Już otwierający całość Chasing Better Days z delikatnie progmetalowym, „połamanym” riffem i takową rytmiką oraz "leniwym" refrenem odwołuje się ewidentnie do Porcupine Tree. Zresztą, jeżozwierzowe klimaty usłyszymy także w Sleepless, w którym to przy okazji dostajemy więcej odważnej elektroniki w stylu współczesnych dokonań brytyjskiego Galahadu. Numer ten przynosi też sporo transu i źdźbło psychodelii w gitarowej partii solowej. Taki psychodeliczny odlot mamy również w jednym z najdłuższych w zestawie Beautiful Nighmare, także w drugiej części transowym.
Nie takimi rozwiązaniami żyje jednak ta płyta. Przeważają bowiem na niej, utrzymane raczej w średnich tempach, bardziej klimatyczne i dostojne rzeczy, mające w sobie sporo udanych melodii. Trzy ostatnie w zestawie Stunned By The Silence, Breathe i The System Of Events wprost pachną RPWL, również niemieckim Sylvanem oraz Pink Floyd (tym ostatnim szczególnie w utworze tytułowym). To chyba najlepsze i najbardziej złożone fragmenty płyty. Jest tu też jednak próba zmierzenia się z nieco lżejszą, by nie powiedzieć, przebojową formą. Bo w Green Way sekcja rytmiczna milutko buja a całość ozdabia zgrabny gitarowy motyw. Miłośnicy proga mogą spokojnie sięgać po The System Of Events.