Jaromir Nohavica to niewątpliwie nie tylko ikona muzyki, ale też przyjaźni polsko-czeskiej. Artysta unikatowy, bohater filmu „Rok Diabła”, który tworzy muzykę i koncertuje już od kilkudziesięciu lat w roku 2012 wydał swoją nową płytę Tak me tu mas.
14 utworów w dobrze znanej stylistyce tworzy dość zwartą całość. Doświadczony artysta pokazał, że już „nic nie musi”. Tworzy muzykę pełną luzu i spontaniczności. Liczy się przede wszystkim głos i skromny akompaniament (głównie gitarowy). Płyta jest lekka, przyjemna i stanowi dobrą odskocznię od długotrwałej zimy, którą możemy zaobserwować za oknem.
Wszystkie kompozycje są w języku czeskim, co na pewno dodaje płycie uroku. Album otwiera „Řeka zapomění” – spokojna, nastrojowa ballada, gdzie obecny jest tylko Nohavica i jego gitara. Dalej znajdziemy też utwory bliższe „poezji śpiewanej”, takie jak „Zlo sedí v rohu pokoje”, czy „Andělé moji”.
Oddzielnie warto spojrzeć na kawałki bardziej dynamiczne takie jak „Jiné to nebude” lub wschodnio brzmiące „U nás na severu" i „Moskevská virtuálka”. Niewątpliwie ciekawe jest też „Dežo”, w przypadku którego nie mogę pozbyć się porównania do „Hit the Road Jack” Raya Charlesa.
W perspektywie całości najlepiej wypadają chyba jednak bardziej „nowoczesne” ballady, takie jak „www.idnes”, „Já chci poezii” czy szczególnie singlowy „Minulost”. W tych utworach słychać najwięcej emocji, a brzmienie można usytuować gdzieś między tradycją, a nowoczesnością. Naprawdę piękny utwór „Mimulost” zupełnie zasłużenie znalazł się na szczycie trójkowej listy przebojów. Na pewno jest to miła odmiana i prawdziwy gest przyjaźni i zrozumienia dziedzictwa naszego kręgu kulturowego.
W czasach, gdy ludzie mają dostęp do nieograniczonej ilości muzyki, a nowe zespoły powstają każdego dnia naprawdę miło na chwilę zatrzymać się i posłuchać tego wykonawcy.
Jaromir Nohavica nie stworzył płyty przełomowej ani innowacyjnej. Ale nie o to chodzi. Wszyscy fani artysty i muzyki zbliżonej do gatunku poezji śpiewanej na pewno będą nią usatysfakcjonowani. Innym polecam po Tak me tu mas sięgnąć chociaż na chwilę. Prawdziwych bardów muzycznych jest coraz mniej. Nohavica jest jednym z nich.