Uwielbiam "Berlin"! W każdej postaci - czy audio, czy video. A właściwie bardziej video, bo jednak dźwięk uzupełniony obrazem dużo lepiej oddaje jego atmosferę.
Był to koncert niezwykły. Odbył się w Berlinie Zachodnim, 30 sierpnia 1980 roku, na placu przed Reichstagiem i zgromadziło ponoć aż ćwierć miliona ludzi! Dlaczego Barclaye wybrali właśnie to miasto na miejsce tego wielkiego show? Właściwie odpowiedź jest prosta - ze względu na całokształt pracy twórczej. BJH na rodzimych Wyspach Brytyjskich nigdy nie należeli do zbyt znanych wykonawców, ale w Europie, szczególnie w Niemczech Zachodnich byli grupą bardzo popularną. Do tego ich jednym z największych przebojów była piosenka "Berlin". I to też pewnie zaważyło na decyzji, co do lokalizacji tego przedsięwzięcia. A na początku koncertu w wersji obrazkowej mamy scenę, kiedy burmistrz Berlina Zachodniego dziękuje muzykom za to, że w ten sposób upamiętnili to miasto.
Ponieważ impreza miała być za free, trzeba było znaleźć inne sposoby, żeby się to wszystko zbilansowało (była to impreza bardzo kosztowna, sam zespół wyłożył na to 50 tysięcy funtów, a trzy razy tyle dołożyli sponsorzy i miasto Berlin). Dlatego postanowiono, że będzie to nagrywane dla potrzeb telewizji i z myślą o przyszłej płycie koncertowej. Jednak nie wszystko poszło tak jak powinno. Lees miał problemy z gitarą, a do tego zarejestrowany materiał był "wzbogacony" o jakieś szumy i dudnienia. Przy pomocy studia jakoś to do kupy poskładano, co trochę trwało. Płyta ukazała się w styczniu 1982 roku, początkowo tylko w Niemczech Zachodnich, pod tytułem "Berlin - A Concert for The People". 250-tysięczny nakład rozszedł się błyskawicznie, lokując album na samym szczycie niemieckiej listy przebojów. Wersja europejska ukazała sie w lipcu i miała nieco inny tytuł - "A Concert for The People (Berlin)". I również dobrze się sprzedawała - 15 miejsce w Wielkiej Brytanii.
Wydaje mi się, że tak bardziej polubiłem się z "Berlinem" dopiero po oglądnięciu tego w wersji video. blaszka z muzyką to blaszka z muzyką - ładne, ale dopiero kiedy się to wszystko widzi, są to wrażenia niezapomniane - przygotowania do samego koncertu, jak się publiczność schodzi, potem te tłumy ludzi, ich żywiołowa reakcja na to co się na scenie dzieje, i jak ten entuzjazm napędza zespół. I to też jest niewielki procent tego, co można było przeżyć będąc tam fizycznie pod Reichstagiem w sobotni wieczór pod koniec lata 1980 roku. Resztę możemy sobie najwyżej spróbować wyobrazić.
Barclaye przygotowali dwie nowe piosenki , skomponowane specjalnie na tą okazję - "In Memory Of The Martyrs" i "Life Is For Living", (obie potem znalazły sie na albumie "Turn of A Tide", a ta druga wydana na singlu była w Niemczech wielkim przebojem). Nie zabrakło też tytułowego "Berlina", jest też i "Zimorodek", w ładnej, chociaż nie tak porywającej wersji jak na "Live Tapes". I chyba wszystkie starsze utwory, które wcześniej pojawiły się też na "Live Tapes", nie są tu zagrane aż tak dobrze. Najbliżej ideału jest "Child of The Universe". Ale większość utworów jest z dwóch ostatnich (wtedy) płyt grupy, a te z "Eyes of The Universe" wypadają lepiej niż w studiu. Zresztą te z "XII" również - "Berlin" jest na pewno ozdobą całego występu.
A różnica między tymi dwoma żywcami jest taka, że poprzednio było ładnie, romantycznie, melodyjnie, ale rockowego zadzioru nie brakowało, teraz też jest ładnie, romantycznie i melodyjnie, jednak z tym rockiem jest już nieco gorzej. A i Lees tak często nie wywija na gitarze. Poza tym Kevin McAlea i Colin Browne - dwaj wynajęci klawiszowcy - preferują bardziej syntetyczne brzmienie swoich parapetów, a "Wooly" był jednak większym tradycjonalistą. I last but not least - sama muzyka BJH nieco się zmieniła i zaczęła coraz bardziej zbliżać się w stronę pop-rocka. "Live Tapes" to najlepszy album koncertowy BJH i "Berlin" trochę mu na pewno ustępuje, ale za to na "Berlinie" ta muzyka brzmi pełniej, przestrzenniej, lepiej sie niesie - wiemy, czy nie wiemy, ale słyszymy, że był to duży koncert, duża scena, wielkie audytorium, a ta muzyka płynie, rozlewa się po wielkiej przestrzeni.
250 tysięcy ludzi pod Reichstagiem, a pewnie i jeszcze następne kilkanaście za nieodległym murem, po tej gorszej jego stronie. I pewnie uganiające się z milicjantami, którzy próbowali ich rozpędzać, żeby nie mogli słuchać muzyki zza muru - dla władzy komunistycznej wszystko było zagrożeniem. Na szczęście dzień później Wałęsa wielkim długopisem podpisał porozumienia sierpniowe, na szczęście kilka lat później BJH już zupełnie oficjalnie zagrało w Berlinie Wschodnim, na szczęście niedługo potem szlag trafił i komunizm i mur. I na szczęście "In Memory Of The Martyrs", poświęcone ludziom, którzy stracili życie na murze, dotyczy już tylko historii.
Trochę danych technicznych:
Rejestracje filmowa, oraz audio trwają nieco ponad 60 minut, przy czym kolejność utworów tu i tam jest nieco inna. Pierwsze, limitowane wydanie Polystaru (niemiecki sublabel Polydoru) ukazało się w styczniu 1982 i zawierało 11 utworów, kolejne wydanie (również niemieckie) z lutego, już samego Polydoru było krótsze o dwa utwory. Dziewięć utworów zawierało też wydanie europejskie z lipca 1982 roku. Pierwsze wydanie na CD ukazało się już w maju 1983 roku (!!!!) i również było na nim dziewięć utworów. W 2006 roku Eclectic Disc wydała pełną 11-utworową wersję. Sam koncert trwał ponad dwie godziny, a pełna set lista jest taka:
Love On The Line, Capricorn, Jonathan, Poor Man’s Moody Blues, Rock’n’Roll Lady, Nova Lepidoptera, The Song (They Love to Sing), Mockingbird, Crazy City, Suicide?, Sip of Wine, In Memory of The Martyrs, Life Is for Living, Sperratus, Play to The World, Child of The Universe, Berlin, Loving Is Easy, Hymn.