"Labeled Out Loud" to drugi już album projektu Ordinary Brainwash, za którym kryje się jedna osoba – pochodzący z Białegostoku student warszawskiej SGH - Rafał Żak. Ten młody (lat 22) i bardzo uzdolniony muzyk po raz drugi zaskoczył nas swoimi możliwościami jako kompozytor oraz wykonawca. Sam stworzył całość: kompozycje, aranżacje a nawet zaśpiewał, czym dołączył do grona bardzo zdolnych ludzi-orkiestr pokroju Mike’a Oldfielda czy Erica Serry. Drugi krążek zdradza już zapędy w kierunku bardziej mainstreamowego grania, czym na pewno może zaskoczyć obeznanych dotąd z poprzednim albumem „Disorder in my Head”. Rafał Żak bardzo zwinnie przeplótł wątki muzyczne, spajając utwory w jedną ciągłość. Otwierający mocno zakorzeniony w muzyce nastrojowego eksperymentu i tła teatralnego „Once Uppon A Time” nagle przechodzi w mocny, dynamiczny, porównywalny z hitami amerykanów z 30 seconds to Mars tytułowy „Labeled Out Loud”, który jest zdaje się jaskółką kierunku rozwoju muzycznego a przynajmniej w mniemaniu komercyjnego sukcesu. Dalsze brzmienia przeprowadzają nas przez doskonale znaną niektórym krainę muzycznych westchnień, kończąc nostalgicznie ale i wyraziście podkreślającym album utworem "The End". Tak to w tym kraju jeszcze nikt nie zagrał. Daleko jednak od swojej fascynacji muzyk nie odchodzi, album w dalszym ciągu przesycony jest dosyć mocnym brzmieniem pochodnej Porcupine Tree fali, na tle której Ordinary Brainwash wyróżnia się brzmieniem oraz ekspresją. Połączenie stricte elektronicznego brzemienia z progresywnym zróżnicowaniem oraz industrialnym rytmem będzie odtąd wizytówką grania spod znaku Ordinary Brainwash. Dla osób, które spotkały się nie po raz pierwszy z muzyką białostocczanina wyłowienie charakterystycznego stylu z gąszczu podobnych wynonawców nie powinno stanowić problemu.
Muzyka na krążku to nie tylko przeplataniec industrialno-progresywno-mainstreamowy. Żywa perkusja łączona z elektroniczną, świetnie zgrane gitary a przede wszystkim szerokie kompozycje zgrabnie połączone w całość. Dużo odwołań. Prócz nowego, w stylu anglosaskiej nowej fali rocka, w albumie „Labeled Out Loud” mamy dużo odwołań do fascynacji brzmień klasycznego grania w stylu Pink Floyd/Porcupine Tree. Album można ocenić trzema (no czterema) słowami. The Sky Moves Sideways. Pieczołowitość, melodyjność, nastrój, potężny wkład pracy. Daleki jestem od określenia twórczości Rafała Żaka jako klonowania – wręcz przeciwnie. Zróżnicowaniem muzycznym oraz łączeniem styli Ordinary Brainwash sięga znacznie poza utarty schemat prezentowany przez Porcupine Tree. Zafascynowanych muzycznie noisem przykuje „Time to Tag”, szukających inspiracji porcupine’owych „Puppet” i „Plastic”, nostalię i balladowe klimaty „Fanatic”. Labeled Out Loud jako album łączy cechy ambitnych kompozycji i potencjalnego hitu o bardzo silnym komercyjnie zasięgu. I to mi się najbardziej w muzyce Ordinary Brainwash podoba. Profesjonalizm w pełnym tego słowa znaczeniu. Świetne melodie, wyważone partie muzyczne, szerokie plamy klawiszowe, mellotron, wpadające w ucho motywy, rozbudowane formy, soczyste gitarowe solówki i spójność: jednym słowem bardzo dobrze zgrane elementy muzycznej układanki. Z wyjątkiem „Icons of Our Generations”, w którym aż roi się od odwołań muzycznych do okresu TSMS/Signify, muzyk serwuje nam ciekawie zróżnicowany materiał. Aż 3 utwory są potencjalnymi hitami („Labeled Out Loud”, nastrojowy „Fanatic”, świetnie stopniujący napęcie „Burnout”), refren z „Icons.... „ chodzi za człowiekiem od pierwszego wysłuchania. Album zamyka wiele znaczący tytuł „The End”, w której Rafał Żak postanowił więcej odsłonić swoich możliwości wokalnych. Nostalgiczny, melodyjny, troszkę jednak utrzymany w klimacie i wyrazistości stylu Depeche Mode.
Lubię takie wydawnictwa. Bardzo przemyślany album, bardzo solidnie wyprodukowany, bardzo dobre utwory, solidna realizacja, zróżnicowane inspiracje. Rafał nie jest niewolnikiem swojego stylu, nie stworzył „matrycy” do powielania – co często zarzuca się niektórym artystom. Stworzył kapitalny album, do którego wielokrotnie powracam. To bardzo miły znak, że mamy świetnych artystów, którzy potrafią nas zaskoczyć świetnymi produkcjami. Czekamy na kolejne