Barwne impresje wizjonera.
Nieczęsto na polski rynek trafiają wydawnictwa młodych artystów z Ameryki Południowej, a w szczególności tych, reprezentujących mało popularne radiowo gatunki, jak art-rock, czy rock symfoniczny. Album, o którym tu mowa jest jeszcze bardziej problematyczny, ponieważ choć wyszedł spod pióra artysty mocno tkwiącego w tradycji rocka progresywnego (Seti, Subterra, Fugazi Tributo A Marillion, The Caamora Theatre Company), trudno jednoznacznie określić jego gatunek.
Opus II - Impressions jest drugim instrumentalnym albumem autorstwa chilijskiego twórcy, Claudia Momberga, wydanym w marcu tego roku pod szyldem Taurus. W przeciwieństwie do albumów wyżej wymienionych grup, na płycie Impressions Momberg - autor, producent i wykonawca wszystkich partii instrumentalnych w jednym - zaproponował muzyczną wyprawę zręcznie wymykającą się z ram klasycznego pojęcia prog-rocka. Album stanowi hybrydę form, gatunków i brzmień - barwne impresje wizjonera.
Rozpoczynający płytę Movement I - Iron z powodzeniem sprawdziłby się w roli muzyki filmowej. Fantazyjne orkiestracje, dźwięki piszczałkowych organów, mroczny klimat rodem z gotyckich powieści, powracający w późniejszym barokowym Movement IV - Horizon i nieco ciemniejszym Movement VIII - Breeze, prowadzą do nagłego, zaskakującego finału. Fani prog-rocka liczyliby na kontynuację... Nie jest to jednak album koncepcyjny i już kolejny, Movement II - Protocols, wprowadza zmianę tematu, marszowe tempo i melancholię. Chwila czystej neo-progresywnej orkiestracji i przejmująca partia pianina ponownie zmierza do raptownego, nieco zbyt wczesnego zakończenia.
Movement III - Hammers to kompozycja niemal klasyczna - wielowymiarowa. Przejmująca chopinowska partia pianina rozpoczynająca utwór niepokojącym zmiennym rytmem przeradza się w wielowarstwowy taniec brzmień - popis fortepianowej wirtuozerii muzyka. Podniosły klimat albumu zakłócony zostaje przez Movement V - Hybrids, który w rzeczywistości stanowi kwintesencję albumu i samym tytułem opisuje naturę całego krążka - hybryda na pozór nie przystających do siebie brzmień i rytmów, a jednak, na wzór chemicznych cząsteczek składających się w spójną całość, stanowiących o perfekcji ostatecznej struktury. Utwór łączy etniczne brzmienia instrumentów perkusyjnych, partie orkiestrowe i elektroniczne transowe rytmy techno. Fanów rocka progresywnego ucieszy klawiszowa część kompozycji - wyraźny ukłon twórcy w stronę grupy Marillion. Różnorodność stylów i bogactwo proponowanych aranżów sprawiają, że jest to chyba jeden z najciekawszych punktów płyty.
Movement VI - Dirac to eksperyment perkusyjny, gdzie poszczególne warstwy instrumentów nadają rytmiczny marszowy ton tematycznie łączący utwór z wcześniejszym Protocols. Ponowna zmiana klimatu i Movement VII - Weights rozbrzmiewa ostrą hardrockową gitarą à la Led Zeppelin czy Deep Purple przeplataną hammondowymi partiami klawiszy. Elektryczna gitara buduje też charakter Movement IX - Phoenix II. Na dobre żegnamy tu gotycki świat duchów i mrocznych wizji, a brzmienie utworu nie pozwala wątpić w to, że jesteśmy w XXI wieku. Kompozycja powstała jako komentarz do dramatycznego wypadku w jednej z chilijskich kopalń pod koniec ubiegłego roku, kiedy to na ponad dwa miesiące pod ziemią uwięzionych zostało 33 górników. Wbrew przewidywaniom nie ma tu nic z klaustrofobicznej kopalnianej rzeczywistości. Gitara, pianino i prog-rockowe brzmienie keyboardu budują utwór przestrzenny i pełen wigoru - feniks w najodważniejszym z lotów. Ta niemal romantyczna chwila poczucia wolności, rozpostartych skrzydeł i niezmierzonych przestworzy znika wraz z początkiem wieńczącego płytę Movement X - Borgan. Jest to opowieść zgoła inna, roztaczająca futurystyczną wizję industrialnego świata i kosmicznej podróży i ponownie zaskakująca słuchacza odmiennością i nietuzinkowością.
Album Claudia Momberga to hybryda emocji i przeżyć - barwne impresje na temat wielorakości i wielowymiarowości życia i ludzkich doświadczeń. Kiedy przebrzmiewa ostatnia sekwencja muzyki, budzi się refleksja nad tym jak rozległą muzycznie podróż stanowi ten album. Znalazły się tu elementy hard-rocka, prog-rocka, partie muzyki poważnej, etniczne rytmy i nowoczesne brzmienia techno. Jest to album nowatorski i ciekawy, trzymający w napięciu i skupiający uwagę. I z całą pewnością na tą uwagę zasługuje. Trudno jednym słowem określić gatunek zawartej na tym krążku muzyki. Jednak zagorzali zwolennicy szufladkowania z pewnością dopatrzą się tu się wpływów klasyków progresywnych grup jak Genesis czy nawet King Crimson. Według mnie jednak, chcąc określić nurt, w którym mieściłby się album Impressions, najtrafniejszy byłby tu termin 'soundtrack'. W takim to przypadku pozostawałoby czekać na obraz kinowy, który stroną wizualną dorównałby świeżości i oryginalności muzycznych impresji Claudia Momberga.