Historia formacji rozpoczęła się ponad dekadę temu za sprawą dwóch muzyków i kompozytorów, Jamesa Hodkinsona (gitary, wokal) i Marka Wilsona (instrumenty klawiszowe, wokal). Drogi obu panów rozeszły się na długi czas, aby ponownie skrzyżować się w 2011 roku. Wtedy to jako duet wydali EPkę 'Winter' - zapowiedź ponownej muzycznej współpracy. Z czasem zespół wzbogacił się o sekcję rytmiczną. Dołączyli Ed Williamson-Brown (gitara basowa) i Paul Collins (perkusja). W takim właśnie składzie powstała płyta 'Twilight Canvas'.
Pierwszy utwór na płycie, ‘Dreaming Awake’, z marszu wprowadza w atmosferę całego albumu - miejscami ciężko, czasem lirycznie i bardzo 'progresywnie'. Jest to kompozycja rozbudowana, w której nie ma miejsca na melancholijne zadumanie. Jest za to miejsce na zdumienie faktem, że w tak niedługim, właściwie instrumentalnym utworze, można przekazać kwintesencję tego, czym jest zespół Shadowlight.
Drugi na płycie, ‘Beauty Dies’ nie zwalnia. Dochodzi wokal, a właściwie harmonia wokali w starym stylu Camel, zmieniając utwór w miłą dla ucha balladę, która intryguje pewnością kompozycji i kunsztownymi partiami gitarowymi. Dźwięki deszczu wprowadzają nas w kolejną część o wyraźnie odmiennej tonacji - o rytmicznie pulsującej gitarze basowej i perkusji. W ‘Monochrome Dream’ Camelowe aranżacje wokalne nadal snują liryczne opowieści przeplatane ostrymi dźwiękami gitary i klasyczną partią pianina. Po urzekającym gitarowym solo, następuje kilka syntezatorowych dźwięków i znowu pada deszcz...
'Monochrome Dream' i następujący po nim ‘Winter’ to dwa utwory, które zawarte zostały na wspomnianej wcześniej EPce. 'Winter' to kolejna piękna ballada z dużą ilością pianina i klawiszy. Najbardziej przemawia tu wokal, który nadal utrzymany w dawnym stylu starych zespołów progresywnych, wprawia w sentymentalny nastrój przystojny zimowej porze.
W utworze ‘Different Light’ zmienia się klimat. Powracają ciężkie gitarowe riffy, a syntezatorowe dźwięki nadają przestrzeni temu prawie hard-rockowemu utworowi, który ku zadziwieniu kończy się świergotem ptaków, sygnalizując poniekąd kolejną zmianę nastroju. Po nim następuje pełen dźwięków akustycznej gitary i spokojnych linii melodycznych, liryczny 'The Cutting Room'. Trochę mocnych akcentów na koniec i przechodzimy do "Black Swan Song', w którym króluje delikatna gitara i pianino. '3 a.m. Forever' przedłuża klimat z pogranicza jawy i snu. Następnie czas na kulminację płyty, utwór 'Evenfall'. Kołysze on delikatnie i sennie. Upaja melodią, gitarą i kojącym tonem wokali, które kończą album harmonią a capella.
Album 'Twilight Canvas', chociaż nie odkrywa niczego nowego, ujmuje spokojem, kunsztem aranżacji, profesjonalnym wykonaniem i pięknymi melodiami, do których miło sięgnąć po męczącym dniu. Uspokaja i cieszy. Shadowlight pokazuje klasę i sprawia, że z niecierpliwością czekać się będzie na kolejne krążki formacji.