Dogma - czyli dogmat - jakbyśmy to po naszemu nazwali. Jednak to raczej nie pasuje - nazwa zmusza do myślenia w stylu "co miał autor na myśli". Dogma to zespół pochodzący z Brazylii - zaś płyta "Twin Sunrise" powstała w głośnym ówcześnie właśnie z aktywności brazylijczyków 1995 roku.
Ta płyta jednak zmieniła u mnie pogląd na to, co może powstać w takim kraju jak Brazylia. Gdybym ją dostał wcześniej - w roku powstania, to byłaby to chyba moja najlepsza płyta roku - a może i dekady.
Utwory zebrane na ten album mają bajkowy charakter - słucha sie tego jak baśń - jak opowieść której wątki są zaczerpnięte z takich twórców jak Camel czy Marillion. Prównując do rodzimej produkcji bliższy tematowi byłby Quidam - ale pomimo tych porównań muzycy Dogmy przedstawili nam gotowe dzieło - w baśniowej scenerii , w większości instrumentalne. Nie wiem jak oni to zrobili - ale słuchając tego albumu czuję coś niesamowitego - mały przypływ adrenaliny, coś w stylu "czasu na działanie" i refleksję. Płyta dotarła do mnie troszkę okrężną drogą - wzięliśmy ją na wymianę z człowiekiem z Brazylii któremu posłaliśmy rodzime zespoły - a on właśnie podesłał Dogme i Tempus Fugit - Spodziewając się kolejnych wtórności włączyłem odtwarzacz - i oniemiałem. Ten album już od marca 98 roku jest stałym elementem na mojej playliście - a pchnięty sumieniem w końcu postanowiłem go zrecenzować. Co znajduje się na krążku? Wspaniałości ! Nieliczne utwory wokalne śpiewane w języku Szekspira, perfekcyjnie wykonane, efektowne wejścia instrumentalne jak choćby w "Landing" gdzie spotykamy się .. z błyskawicami - efektem burzy , drzwi, kroków i symfoniczne wejście ... dzwon w tle - efektywne gregoriańskie chórki oraz wokalizy - muzycy nie szczędzili pomysłów. Instrumentalne wykonanie godne podziwu że chyba sam Mike Oldfield nie powstydziłby się takiej muzyki. Płyta przypadła mi do serca od pierwszej chwili. Klimat jaki zbudowali muzycy przepełniony jest mistycyzmem, tworząc obraz świata ze snów. Z tak perfekcyjnym dziełem spotkałem się po raz pierwszy - przepełnione pozytywną energią działa kojąco na wszelkie dolegliwości ubarwiając - wyobraźcie sobie Utopię - świat gdzie niemożliwe staje sie codziennością - zaś gregoriański chór zmienia się w szkockich kobziarzy . Tak mógłbym sie rozpisywać bez końca - jestem tym albumem wręcz odurzony - i tylko czekam, aż się pokaże coś nowego spod znau Dogmy aby stać się posiadaczem kolejnego albumu mistrzowskiego zespołu. Jako ciekawostkę podam, iż studiując skromną wkładkę, w pozdrowieniach dla Press Friends znalazłem Artura Chachlowskiego ! więc płyta ma Polski ślad :-))
Jeżeli kiedyś spotkacie się z muzyką Dogmy - i będziecie mieli okazję nabycia ich albumów - bierzcie bez wachania. Polecam ją każdemu wielbicielowi melodyjnego , mistycznego Art-Rocka.