Van & Borner to duet złożony z weteranek rodzimej sceny elektronicznej, autorek muzyki wykorzystywanej również do ilustracji filmów i programów telewizyjnych. Barbara Zielińska-Van oraz Sabina Borner spotkały się podczas studiów na katowickiej AM. Spotkanie to zaowocowało współpracą, której efektem jest kilka już albumów, w tym omawiany najnowszy "Miracles". Zielińska-Van zadebiutowała nagrywając wspólnie z Wenancjuszem Ochmannem album "Wizje", od tamtej pory oprócz produkcji muzycznych na rynek zajmuje się również współpracą z polskimi oraz francuskimi stacjami telewizyjnymi. Kolejne albumy - El Pop LaidBack oraz Business Woman to rodząca się współpraca między Van a Borner, ich muzyka gościła wielu programach TV m.in. "Randce w Ciemno" oraz już jako temat a nie tylko ilustracja w PRIII w audycjach Jerzego Kordowicza.
Muzykę duetu można ocenić wstawiając ją gdzieś pomiędzy Tangerine Dream, Vangelisa i J.M.Jarre'a. Ciężko mi znaleźć porównanie - każdego po trochę i wszystkich na raz. 9 utworów, bez wyraźnie wyszukanych kompozycji, raczej nastawionych klimatycznie.
Jednak nie samymi syntezatorami album został przygotowany. W nagraniach obok Van & Borner udział wzięli: Darek Budkiewicz na basie, Marek Görlitz na gitarach oraz Jola Literska uozdabiając wszystko swoim głosem. I to jest właściwie to całe uzupełnienie instrumentalne budujące atmosferę albumu. Słucha się go niczym dobrą ilustrację, z płynnymi przejściami pomiędzy utworami. Muzyka swobodnie falująca - w pewien sposób transowo nastraja słuchacza, brakuje palcołomnych solówek czy mocnego szybkiego groove'a, wszystko utrzymane w oldskoolowej klimatyce elektroniki II poł 70'tych i lat 80-tych. Brak soczystych analogowych syntezatorów czy wylewnych hammondów, ale za to muzyka pełna klawiszowych plam i efektów, powodujących wrażenie lewitacji i totalnego odpływu. Smaczkiem pośród wszystkiego jest delikatny chórek oraz gdzieniegdzie brzmienie gitary akustycznej. Całość poza ostatnim utworem - będącym czymś w rodzaju kreowaniem rozpoznawalnego brzmienia (czyt: wizytówka) stanowi spójne brzmienie o kompozycji albumu koncepcyjnego.
Ostatni utwór to zmieniona wersja "Walking in Clouds" - podobnie jak w oryginale dominacja delikatnej intonacji wokalnej przy spokojnym freetless basie oraz delikatnym klawiszowym groovem. Jakbym miał szukać porównania - bardzo mocno mi to wszystko przypomina instrumentalizację Vangelisa do Blade Runner'a. I chyba nie będzie to porównanie umniejszaniem wartości artystycznych tego albumu. Obie panie wraz z towarzyszącymi muzykami nagrały świetną płytę, która po mocnym galopie codzienności dnia pozwoli zakończyć dzień spokojną, nastrojową muzyką - co też właśnie czynię:
zamykam oczy, i dalej niech brzmi muzyka, wypełniając przestrzeń barwami kosmicznej muzyki duetu Van & Borner. Gorąco polecam.
Album do nabycia na stronie zespołu oraz wydawnictwa.