Kiedy po raz pierwszy o nich usłyszałem - „rety, kolejny klon Porcupine Tree – już nawet nazwę małpują”. Na szczęście dalekie to było od rzeczywistości. Od kiedy powstali mówiło się o nich: grają tak jak powinny grać dzisiaj zespoły z nurtu progresywnego rocka. Bardzo nowocześnie. Poszli mocno w kierunku łączenia trip-hopu, noise, elektroniki z symfoniką, bardziej do nich pasuje określenie post – progressive rock tudzież po prostu – alternatywa. Z albumu na album nie próbują nam nic nowego udowadniać, ani że daleko odeszli od Radiohead ani od Archive, z którym są stawiani w jednej półeczce. I w sumie najnowsza pozycja – poza zamianą wydawcy, niewiele zmienia w sytuacji zespołu. Jeszcze raz to napiszę. Pineapple Thief nie ma nic wspólnego z Porcupine Tree, ani nurtem jaki ten drugi zespół reprezentuje. Dalej będzie dla przeciętnego fascynata neo-progiem nieczytelnie.
Tightly Unwound wyszło im bardzo bardzo sympatycznie! Już nie można mówić w nieskończoność „panowie napiszcie coś własnego” bo stworzyli godzinę muzyki, która wyskakuje kompletnie z nurtu progresywnego i wchodzi w klasyczne dla brit-noisowego brzmienie. Co tam można usłyszeć? Troszkę może inspiracji Floydami, ale dla mnie przede wszystkim mocne skojarzenia z zespołami dekady lat 90tych, które zmieniły nasze spojrzenie na muzykę elektroniczną – jak właśnie Radiohead, Tom Arnold, Massive Attack, Archive. Dźwięki w wykonaniu ananasowych złodziejaszków cofnęły nas do tej epoki, kiedy nagle noise stał się mainstreamem, u nas dzielnie w tą rolę wkroczył zespół Hey, Kasia Nosowska solo czy Myslowitz – i pewne podobieństwa z właśnie tego stylu do grania tych zespołów można tu znaleźć. Ale także i klasyk już Ovo i Up Petera Gabriela. W takim wykonaniu brzmią świetnie. Także gdzieś w odsłuchu mignął mi RPWL, Niemcy w swojej współczesnej odsłonie odbiegli od coverbandu Pink Floyd. Czy dla Pineapple Thief to wystarczy? Najzupełniej. Co mi się spodobało: po części produkcja akustyczna, elektronika schowana, album dość dynamiczny i rasowo przybrudzony. Do głosu Bruce'a Soordiego tradycyjnie nie mam zastrzeżeń, świetnie wychodzi ale właśnie w tym lekko noisowym klimaciku nabrał ciekawego brzmienia. Niska basowa gitara wraz z akustyczną i partią symfoniczną w otwierającym „My Debt To You” miło się rozwija w klimat bardziej już znany choćby z twórczości Myslowitz. Wybaczycie że akurat polski zespół stawiam na wzór dla brytyjskiego – przywykliśmy do sytuacji odwrotnej. No jakbym miał wskazywać gdzieś okolice nie mogę nie wspomnieć nazw Archive, Massive Attack (troszkę im brakuje ale gdzieś te okolice) czy Gorillaz. Posłuchajcie tytułowego Tightly Unwound - z czym wam się kojarzy? Dla mnie to świetna kontynuacja działalności Thoma Yorka, Tricky'ego czy zespołu Archive, zresztą wystarczy cofnąć się do ilustracji muzycznej do obrazu Luca Bessona „Najlepsi z najlepszych”, do którego Archive pisało muzykę. Tak to właśnie brzmi bardzo podobnie. „Different World” lekko odsłania mi właśnie ten świetnie znany klimacik, powielany u nas przez Artura Rojka z kolegami. Ta 10-minutowa kompozycja – troszkę monotonna, usypiacz dosłownie, ...
Ha – a teraz niespodzianka – z czym wam się kojarzy „And So Say All Of You”? Króciutka, zaledwie 4 minutowa kompozycja ale IMO najbardziej wymowna na całym albumie. Często do niej wracam, dobrze „przybrudzone” solo gitarowe i bardzo selektywnie włożona perkusja. Gość który to produkował jest niesamowity. Zespół jak na razie nie pochwalił się kto ich strofował zza konsolety. Zamykający „To Much To Loose” miło powraca do klimatów archiwalnych, ale po 6 minucie włącza się tryb klonowania Ptree. A już było tak fajnie. Po 10 na szczęście idą w kierunku gdzieś z okolic nowszych dokonań Gabriela.
Generalnie kompozycje są banalne ale fajnie się tego słucha. Przepis prosty - wrzućmy do muzyki troszkę szumu i coś z tego wyjdzie. Wyszło. Nie można im odmówić umiejętności łączenia dźwięków. Gdyby ten album ukazał się w złotej erze Noise, gdzieś w 96, byliby na topie. Tymczasem po ponad 2 miesiącach bycia na topie mojej listy przebojów, z czystym sumieniem mogę wam polecić to ciekawe zjawisko. Oby na kolejnej płycie poszli w innym kierunku.