Brytyjska formacja Touchstone już niebawem – w kwietniu tego roku - przybędzie po raz pierwszy do naszego kraju, jest zatem doskonała okazja, aby napisać słów kilka o jej muzyce. Tym bardziej, że grupa w minionym roku wydała swój pierwszy koncertowy album, mogący być dobrym wprowadzeniem do twórczości dla wszystkich tych, którzy zespołu jeszcze nie słyszeli.
Powstali z inicjatywy wokalisty i klawiszowca Roba Cottinghama oraz gitarzysty Adam Hodgsona zaczynając od dwóch małych płytek: Curious Angel (2005) i Mad Hatters (2006). Zespół tworzyli wtedy jeszcze, basista Paul Moorghen, śpiewająca Liz Claydon oraz Simon Cook grający na perkusji. Przed nagraniem dwóch pełnowymiarowych płyt w Touchstone doszło do zmian w składzie: Liz Claydon zastąpiła Kim Seviour, zaś Simona Cooka, Alasdair Melville. I w takiej konfiguracji artyści zarejestrowali swoje dwa dotychczasowe studyjne krążki, Discordant Dreams (2008) i Wintercoast (2009) oraz tegoroczną, niżej recenzowaną koncertówkę, Live In The USA.
Tytuł mówi wszystko. Na płycie znalazł się zapis z występów kapeli w Stanach Zjednoczonych, podczas festiwali RoSFest i CalProg (odpowiednio w Glenside w Pensylwanii z 3 maja 2009 roku i w kalifornijskim Whittier z 10 października 2009 roku). Materiał jest bardzo reprezentatywny dla dotychczasowego dorobku grupy. Z promowanego wówczas Wintercoast artyści odgrywają tu osiem numerów, z wcześniejszego, Discordant Dreams, sześć. Jest też wyskok do bardziej odległych czasów poprzez kompozycję The Mad Hatter's Song.
Muzyka Touchstone powinna przypaść do gustu miłośnikom melodyjnego, ciekawie zaaranżowanego, progresywnego rocka, zbliżonego klimatami do dokonań takich formacji jak Mostly Autumn, Magenta czy Karanataka. Pisząc o Mostly Autumn warto jednak pamiętać, że Touchstone bliżej do późniejszych i mniej finezyjnych nagrań tej formacji, niż do pierwszych trzech znakomitych albumów. Touchstone potrafi chwilami zagrać naprawdę bardzo mocno (patrz chociażby pierwsza część Wintercoast, czy chwilami bardzo symfoniczny Shadow). Te skojarzenia z Mostly Autumn przywołują także dosyć charakterystyczne harmonie wokalne Roba Cottinghama i Kim Seviour, nawiązujące wprost do tych serwowanych swego czasu przez Bryana Josha i Heather Findlay (The Mad Hatter's Song, Original Sin, Black Tide).
Żeby była jasność – muzyka Touchstone naprawdę broni się i na tle ostatnich dokonań grupy Bryana Josha prezentuje się całkiem świeżo. A broni się naprawdę dobrymi, nieprzekombinowanymi kompozycjami, z ciekawymi partiami gitar i instrumentów klawiszowych oraz naprawdę świetnymi melodiami (Original Sin, Line In The Sand, Dignity, przejmujący Solace). W ostatnim w zestawie, Mad World, solo na gitarze zagrał znany z Areny i Kino, John Mitchell. I to nie przypadek - muzyk od samego początku wspiera grupę, goszcząc na jej płytach w charakterze muzyka i producenta.