Amarok to projekt utalentowanego multiinstrumentalisty Michała Wojtasa. Przy drugim albumie wspomagała go grupa znanych nam z innych projektów muzyków, jak Colin Bass, Artur Szolc z Analist/Music Inspired by .... , oraz sekcja wokalna zespołu Turquoise. Trzeba przyznać, że zespoły zgrupowane wokół wydawnictwa Ars-Mundi oraz studia Serakos powoli dorabiają się swojego charakterystycznego brzmienia, porównywalnego do legendarnego wydawnictwa 4AD. Neo Way to druga już kompilacja po debiucie zatytułowanym Amarok. Ciężko mi porównać do debiutu z prostej przyczyny - nie słyszałem go, jednak to co zaprezentował Michał & goście bardzo subiektywnie nastawiło mnie do dalszych jego pozycji. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Klasa kompozycji ustawia go w czołówce produkcji muzycznych spoza kręgów czystej progresji, dorównując tym z najwyższej półki. Przede wszystkim czuć warsztat, doświadczenie kompozycyjne oraz rewelacyjną znajomość instrumentów.
Wspólnie z gośćmi zaserwował nam klimat coś a'la Colin Bass/Camel, to Chris Rea ("...more A-rowing"), Dire Straits ("On the road") to wskakuje w wyjątkowość Michae'a Oldfielda dosłownie zapożyczając konkretne brzmienia w tym charakterystycznej gitary (cykl Neo Way) to w końcu serwuje nam wysokiej klasy etiudy instrumentalne ("Fifth Mount", Neo Way), których brzmienie każe nam wątpić w specyfikę albumu. Całość jest bardzo zróżnicowana. Brzmienie krąży między rockiem a world music. O tym, jak dobre są kompozycje Michała może świadczyć stopień zachwalania muzyka przez Colina oraz jego zaangażowanie w nagrania kolejnego solowego albumu Bassa. Wszystkie kompozycje zaśpiewane przez Colina są przygotowane z gracją albumu "An Outcast of Islands", podobnie seria etiud Neo Way z ich całym brzmieniem, które można porównać do "Songs of the Distance Earth" czy "Tubulars Bells II". Bogatsze o rewelacyjne chórki i małych kilka smaczków a'la otwierający utwór Neo Way i flażolecik przypominający "Kayleigh" - jednak rozwinięcie to już dalej czysta poezja. Słowami ciężko oddać ten nastrój.
Jestem pod głębokim wrażeniem po przesłuchaniu tego albumu. Nie spodziewałem się takiej eksplozji twórczości i emocji w takim stylu, raczej muzyka serwowana przez Michała nie jest w gestii zainteresowania ani zespołów ani wydawców. Często wracam do tego albumu i mam nadzieję, że to nie będzie ostatnie słowo tego artysty. Polecam każdemu ten bogaty nastrojowo oraz kompozycyjnie, wspaniały albumik. Świetna pozycja na długie jesienne wieczory.