Z dalekiej północy przyszła paczka - Nie od Świętego Mikołaja ale od wytwórni Lion Music z Finlandii. Album okazał się niezłą niespodzianką. Podczas odsłuchania zamiast wesołego grubiutkiego staruszka w zaprzęgu reniferów przyszła mi na myśl wizja tego samego staruszka ale odzianego w skórę i pędzącego na harleyu ponad 300 na godzinę !! Jakby nie patrzeć to pierwszy numer na płycie Hell raczej kojarzy się ze stadem harleyowców na pustej autostradzie. Jako osoba poniekąd przystosowana do muzycznej "ostrej jazdy" szybko zabrałem się do oceny tego albumiku ... i jak zwykle zajęło mi to 3 tygodnie. Twórcą tego młynka jest Lars Eric Mattsson - skandynawski multiinstrumentalista majacy na swoim koncie 8 wydanych albumów długogrających. Lars pokazał że i w europie można nagrać szybką prog-metalową płytę. Wiadomo, północne narody w ogóle są bardziej metalowe i gotyckie niż reszta europy - stąd poniekąd rozumiem to tempo. Dosłownie szalone. Od pierwszego taktu towarzyszy nam szalona jazda gitarzystów. Jednak sądzę iż ciekawszy może być skład zespołu muzyków towarzyszących Larsowi wśród których znaleźli się m.in. Par Lindh oraz Patrick Rondat (J.M.Jarre). Another Dimension nie jest płytą odkrywczą, ciężko byłoby znaleźć coś czego w sumie przedtem się nie grało - jest bardziej speed & hard rockowa niż progresywna i bardziej metalowa niż artrockowa. Muzyka - oprócz gitarowych łamańców jest melodyjna jednak daleka od standardowych 4 akordów a'la MTV. Jednak nie wiem czemu, ale aż prosi się o porównanie w stylu europejski Magellan czy skandynawskie Shadow Gallery. W całej kolekcji tego rockowego szaleństwa znalazły się trzy bardzo fajne ballady: Blue Angel , Don't lose Your Patience oraz Memory Lane. Nawet na upartego można by znaleźć potencjalny hit Cry no more który jednak bardziej kojarzy mi się z muzyką regge niż prog-metalem (!!). Ogólnie utwory zaaranżowane są z gracją, nie mogę nic powiedzieć o wykonaniu oprócz - brzmi bardzo fajnie. Nie słuchać poniżej 90 km/h.