Specyficzna rzecz. Akustyczna, kameralna podróż w zapomniane już czasy. Czasy zamków, bitew, smoków, królów, dzielnych rycerzy i skromnych dziewic. Czasy, które minęły już dawno temu... (smoki powymierały, znalezienie dziewicy graniczy z cudem – więc i rycerze musieli się poprzekwalifikowywać)
Circle Of Bards to przede wszystkim Mariusz Migałka. Kompozytor całości materiału i główny wykonawca: gra na gitarze akustycznej i śpiewa, natchnione, podniosłe ballady. Czasem potowarzyszy mu drugi gitarzysta, jakiś dodatek basu czy perkusyjek, czasem flet. Czasem nastrój jest bardziej celtycki, czasem utwór utrzymany jest w duchu średniowiecznej rycerskiej pieśni...
Zwięzła i krótka to płyta. Ciut ponad dwa kwadranse grania. Subtelnego, kameralnego: piękne, podniosłe, natchnione, bardzo nastrojowe pieśni, pachnące właśnie takimi, dawnymi czasami. Wykonywane lekko, swobodnie, subtelnie. Na ogół po angielsku, choć są też dwa utwory w języku polskim.
Fajna płyta. Tak po prostu. Miło, że komuś jeszcze chce się grać taką niekomercyjną, nietypową muzykę.