Szeroko rozumiana muzyka elektroniczna niejedno ma imię, tak jak na przestrzeni lat różna jest muzyka legendy tego gatunku – Klausa Schulze, który w 2008 roku nieoczekiwanie zaprosił do współpracy zjawiskową wokalistkę Dead Can Dance – Lisę Gerrard. Owocem tej współpracy był przepiękny, uduchowiony i oniryczny dwupłytowy album zatytułowany Farscape. Kilka dni po premierze duet wystąpił na zacnym festiwalu Loreley w Sankt Goarshausen. Tamten występ został sfilmowany i wydany na pierwszym DVD w historii artysty – Rheingold. Niestety ze względu na zły stan zdrowia kompozytora resztę trasy koncertowej zaplanowanej na tamto lato odwołano.
13 listopada ubiegłego roku miało miejsce kolejne niesamowite artystyczne spotkanie tej pary, tym razem w warszawskiej Bazylice Ojców Salezjanów. Całość została udokumentowana na taśmach i wydana w tym roku jako płyta CD i DVD. Dodajmy, że do wersji audio dołączono także koncert z Berlina, którego na DVD nie ma. Nie były to pierwsze odwiedziny mistrza w naszym kraju. Poprzednia duża trasa odbyła się ćwierć wieku temu. Latem 1983 roku Schulze wybrał się na pokaźne tournée po Polsce, podczas którego odwiedził największe miasta. Bezcenną pamiątką tamtego wydarzenia jest album Dziękuję Poland, Live '83. Potem w roku 2003 wystąpił jeszcze w Poznaniu na małym występie z okazji otwarcia Starego Browaru.
Tytuł opisywanego DVD – Dziękuję bardzo – nawiązuje do pierwszej polskiej trasy, zresztą sam kompozytor w przerwie pomiędzy utworami wspomina o niej mile. Z uwagi na miejsce tego – bądź, co bądź – spektaklu dźwiękowego słucha się lepiej niż zawartego na Rheingold. Klimat kościoła wprawia słuchacza i zarazem widza w niezwykle mistyczny nastrój. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem miałem dreszcze słuchając czyjegoś koncertu, w dodatku siedząc przed telewizorem, a nie na prawdziwej widowni. Dziękuję bardzo to połączenie piękna, wrażliwości i ogromnych emocji tych dwojga artystów, którzy dotychczas odnajdywali swoje inspiracje w zupełnie różnych muzycznych światach.
Dosyć ascetyczna jest oprawa występu. Kolorytu dodają strumienie świetlne, zaś sam Schulze w białym garniturze zatopiony jest w konsolach z różnego rodzaju syntezatorami, instrumentami firmy E-mu, Roland, oraz Mini i Memory Moog’iem. Pozwala to skupić się na emocjach, jakie są generowane za pomocą tych kosmicznych urządzeń, a nie na jakkolwiek ważnej oprawie.
Wydawnictwo otwiera solowa, monumentalna, ponad półgodzinna kompozycja „Shoreless Two”, która na początku kojarzyć się może z trochę surowymi dźwiękami zawartymi na pierwszych solowych płytach artysty (por. Cyborg, 1973). Chłodne, mroczne brzmienie idealnie pasuje do ogromnego wnętrza bazyliki. Jednakże te zimne dźwięki stopniowo ustępują łagodnemu ciepłemu pulsowi. Budowa utworu nieco przypomina środkową część koncertu z Loreley – „Wotan”.
Po krótkim komentarzu artysty na scenie pojawia się Lisa Gerrard i następuje trwająca bez mała trzy kwadranse przepiękna i przestrzenna część zatytułowana nomen omen „Bazylika NSJ”. Suita zarówno w warstwie instrumentalnej jak i wokalnej została rozbudowana do granic możliwości.
Całość wieńczy najkrótszy z wszystkich trzech utwór „Godspell”, zagrany wspólnie na bis jako koda muzycznego wieczoru. Na deser dołączono film dokumentalny z przygotowań do koncertu oraz wywiad z Lisą Gerrard.
Klaus Schulze ze swoją ogromną wyobraźnią i genialnym talentem kompozytorskim zaprezentował to, co najdoskonalsze w jego muzyce, zaś Lisa Gerrard, kojarzona przeważnie z Dead Can Dance i muzyką filmową zaśpiewała jak zawsze zachwycająco, ale jak nigdy wcześniej w takim elektronicznym i nastrojowym otoczeniu. Jej kontralt idealnie wpasował się w elektroniczne epistoły dźwiękowe*, a obydwoje artyści stworzyli wspaniały spektakl, który tak naprawdę trudno opisać słowami, bo trzeba go po prostu przeżyć.
Dla zainteresowanych dodam, że to wydawnictwo podobnie jak Rheingold zmiksował Tom Dams w studiu Real World należącym do Petera Gabriela, zaś konferansjerem tegoż wieczoru był znany z anteny Programu Trzeciego propagator el-muzyki Jerzy Kordowicz (niestety, w odróżnieniu od wydawnictwa Tangerine Dream Poland, jego prolog nie został uwzględniony na niniejszym DVD).
* - termin wymyślony przez Tomasza Ostafińskiego, określający „elektrodłużyzny”