Są artyści, którzy zachwycają powoli. Najpierw nie pozwalają odłożyć się na półkę; kuszą, by mimo wątpliwości dać im jeszcze sposobność wkradnięcia się w łaski. Potem szansę wykorzystują i sprawiają większą satysfakcję niż tacy, którzy od razu odsłaniają wszystkie walory. Do tej pierwszej kategorii zdają się należeć Злые Куклы – zespół rosyjsko-żydowskiego muzyka i literata Freda Adry. На Закате Времён to bowiem kolejna pozycja w jego dorobku, której specyficzny, baśniowo-gotycki klimat może początkowo budzić mieszane uczucia, ale po wnikliwym poznaniu musi oczarować.
Mals kontynuuje wypuszczanie na rynek archiwaliów projektu, wcześniej rozprowadzanych bez pomocy wytwórni. Po profesjonalnym wydaniu opublikowanego pierwotnie w 2002 r. na cd-r albumu Чужой Небесный Город przyszła pora na nagraną i zaprezentowaną nielicznym cztery lata później płytę На Закате Времён. Tym razem, z myślą o nierosyjskojęzycznym odbiorcy, zaopatrzono ją także w angielski tytuł At the End of Days i tłumaczenie kilku tekstów; we wkładce zabrakło za to słów w oryginalnej wersji. Nadal wszakże ukłony w stronę zachodniego nabywcy ograniczają się do warstwy poligraficznej. Materiał pochodzący z obu wymienionych stanowi większą część wydawnictwa Странное Завтра – kompilacji starych nagrań, będącej oficjalnym debiutem zespołu. Ta zresztą nazwana została od jednego z numerów zawartych na recenzowanym krążku.
Zmieniły się trochę proporcje, nieznacznie brzmienie (w dalszym ciągu archaiczne), lecz z grubsza koncepcja pozostaje ta sama: kompozycje są łagodne, ale niepokojące; nawet gdy pozornie radosne, to gorzką wesołością błazna. Zbudowane na dźwiękach gitary – głównie akustycznej – oraz głosu Freda Adry, niekiedy w duecie z Nataszą Greenberg. Istotnym novum jest pojawienie się fletu, który niejako wypełnia lukę po skrzypcach, tym razem obecnych tylko w jednym utworze. Poprzednio nie było także miejsca dla mandoliny, teraz zabrakło oboju. To jednak tylko środki służące do osiągnięcia tego samego: muzyki w stylu, który, nawet starając się nie nadużywać stwierdzeń o wyjątkowości tego czy innego artysty, bez obaw wolno nazwać unikalnym. Dorobek Adry potraktować można jako egzotyczną, przesiąkniętą kulturą obydwu jego ojczyzn odpowiedź na dzieła zachodnich, neofolkowych poszukiwaczy nowych tonów lub oryginalną wizję rocka progresywnego – nie sposób celnie wskazać gatunku, którym się para. A taka niemożność wydaje się dzisiaj warunkiem co prawda niewystarczającym, ale koniecznym, by mówić o wybitności. Twórczość Kukieł robi przy tym wrażenie nie tyle staromodnej czy – przeciwnie – nowatorskiej, ile mieszczącej się całkiem poza epokami, w swoim własnym świecie i czasie. Mimo diametralnych różnic na wskazanie zasługuje analogia z innym rosyjskim mistrzem gitary i pióra – Siergiejem Kaługinem – który w 1994 roku wydał porywającą płytę Nigredo; także smutną, folkowo-rockową, opartą na śpiewie i szarpaniu za struny, i także jedyną w swoim rodzaju. Niestety Kaługin muzycznie się pogubił – oby w tym przypadku nic takiego się nie stało.
Dzięki wznowieniom, temu i poprzedniemu, szersza, choć nadal nieliczna publiczność może się przekonać, że wczorajsze oblicze projektu jest czymś niepospolitym i warto przyjrzeć mu się bliżej. Przepastne archiwum nie mówi jednak, czy i co Злые Куклы zaproponują jutro, a to wydaje się kwestią jeszcze ciekawszą. Chyba że, jak życzy sobie Fred Adra w Странное Завтра, żadne jutro nie nadejdzie.