Czy jest miejsce w tym serwisie na taką Muzykę? Chciałem zacząć tę recenzję jakąś zgryźliwą uwagą na temat zrecenzowanej na artrock.pl płyty grupy Feel tudzież innego Rubika, ale ostatecznie w ramach realizacji hasła „wolność rządzi” trzeba zaakceptować wybory, których dokonują słuchacze i skoro Feel został najlepiej sprzedającym się produktem muzycznym w Empiku, to nie ma co rozdzierać szat i ogłaszać końca świata. W ramach odmiany proponuję wszystkim poszukującym nowych wrażeń spojrzenie i zasłuchanie się w sonatach skrzypcowych Corellego. Żeby jednak niniejszy tekst nie był zupełnie z innej planety, sugeruję, byśmy owym sonatom kościelnym (spokojnie, spokojnie, wyjaśnię znaczenie tego terminu niżej) przysłuchali się delikatnie poprzez pryzmat współczesnych dokonań … rockowych gitarzystów. Poczynając od naszych ulubionych Stevów: Hacketta i Rothery’ego, a na Satrianim i Vaiu kończąc. Co łączy tych ludzi z autorem recenzowanej muzyki? O tym kilka wersów niżej.
„Barok (z por. barocco – "perła o nieregularnym kształcie", lub z fr. baroque – "bogactwo ozdób") – główny kierunek w kulturze środkowo i zachodnioeuropejskiej, którego trwanie datuje się na zakres czasowy: od końca XVI wieku do XVIII wieku. Barok obejmował wszystkie przejawy działalności literackiej i artystycznej, a także filozofię i architekturę. U jego podstaw leżał sprzeciw wobec renesansowego klasycyzmu, głęboka religijność, mistycyzm i egzystencjalny niepokój. W epoce zwanej barokiem wykształciły się dwa zasadnicze nurty myślowe: racjonalizm, który zakładał, że mądrość uzyskać można jedynie dzięki potędze umysłu oraz empiryzm, którego z kolei założeniem było poznawanie świata dzięki zmysłom, doświadczeniu, umysł odgrywał tutaj mniejsze znaczenie.”
Corelli to znakomity kompozytor i równie dobry (przynajmniej jeśli wierzyć źródłom pisanym) skrzypek. Do perfekcji doprowadził formę skrzypcowych sonat triowych, które zachwycają bogactwem melodii i zdobiących je ornamentów. Jako skrzypek wypracował niesamowitą formę dla współczesnej mu szkoły gry na skrzypcach, stawiając na długie modulowane partie solowe skrzypiec. Korzystając z kontrapunktu budował melodię na zasadzie tematu głównego i odpowiedzi nań przez drugiego muzyka, dzięki czemu dzieło zyskiwało na melodyjności i liryczności. Dlatego partie solowe są długie, melodyjne, a muzyka wije się między obrazami kreowanymi przez orkiestrę niczym Dunajec wśród pienińskich szczytów. To zasługa perfekcyjnie używanego przez Corellego w grze na skrzypcach legato. Partie powstałe w ten sposób brzmią bez zbędnych przerw i pozbawione są swego rodzaju szarpania. Źródła podają, że Corelli grając na skrzypcach używał przedłużonego smyczka ze specjalną żabką, umożliwiającą regulowanie napięcia włosia w tymże smyczku. Czy to zatem przypadek, że nasi współcześni mistrzowie gitary w podobny sposób próbują modulować brzmienie ich instrumentu za pomocą tremolo lub popularnej „kaczki”? Okazuje się, że to nic nowego. Zresztą nie tylko techniczne nowinki mają tu znaczenie. Sam sposób gry na instrumencie, budowania nastroju nieobcy jest wspomnianym przeze mnie współczesnym nam gitarzystom. Przecież i dziś ckliwie wzdychamy do nagrań rockowych, w których-to co rusz pojawiają się długie, melodyjne solówki, tyle, że tym razem grane w opozycji do instrumentów klawiszowych (vide Firth Of Fifth Genesis), a częste zmiany tempa tylko potęgują wrażenie budowy utworu w oparciu o sonatową strukturę kompozycji.
Wykorzystałem przy pisaniu tego tekstu album wydany przez niemiecką wytwórnię Arts Music. Orkiestra Accademia Bizantina pod dyrekcją Ottavio Dantone, pierwsze skrzypce Stefano Montanari. Nośnik SACD brzmiący tak rewelacyjnie głęboko i lirycznie, aż przechodzą dreszcze. Muzyka snuje się delikatnymi muśnięciami skrzypiec, spomiędzy tych urokliwych nut przebijają się ckliwe, a momentami patetyczne dźwięki klawesynu. Lekkość, z jaką Ottavio Dantone prowadzi orkiestrę idealnie współgra z długimi, pełnymi gracji partiami granymi przez Montanariego. Już sam początek płyty wstrząsa słuchaczem natłokiem wielu, pojawiających się nagle nut, z których każda zna swoje miejsce i składa się na obraz całości, tak bardzo potrafiący zachwycić słuchacza.