1. Eternal Damnation (4:46)/2. My Winter Sun (4:52)/3. Get Me Out (3:55)/4. Hold My Hand (5:09)/5. A Secret Once Forgotten (5:25)/6. Goodbye (5:42)/7. Spring Of Life (4:09)/8. Can You Hear Me(5:18)/9. For I Have Sinned/10. To You I Sail Tonight/11. Suicide Note (3:31)
Całkowity czas: 54:01
skład:
Stefanos Psilides - keyboards/ George Charalambous - vocals/ Harry Pari - guitars/ Andreas Charalambous - drums/ Miguel Trapezaris - bass
Dobra… Już za okładkę powinienem obciąć osiem gwiazdek. Jeśli dalej takie malowidła będą zdobić płyty, to mohery pójdą z widłami na nasze sklepy muzyczne! Wcale bym im się nie dziwił...
Słuchanie takiego albumu jak „Eternal Damnation” niestety zachęca do wysłania całych legionów wojska na wszystkich, którzy odpowiedzialni byli za powstanie czegoś takiego. Pierwsze trzy utwory już gdzieś słyszałem na takiej jakiejś podobnej płycie, lub kilku. Przesadnie szybkie kostkowanie gitary (czy naprawdę gitara powstała tylko po to by robić wrrrrrrrrrrrr…?), piski (wyjątkowo denerwujące w trzecim utworze), perkusje, klawisze… Znamy to. No i melodia stara się na siłę w to wplatać. Przecież to się kompletnie nie klei!
Następnie „Hold My Hand”, utwór wpakowany by trochę ochłonąć. A potem znów jazda. Dammit! Ta płyta jest tak przewidywalna, że mogłem wcale jej nie słuchać. Chyba naprawdę trzeba będzie zrobić kiedyś recenzję uniwersalną dla takich przyszłych „Eternal Damnation” i przestać się męczyć. Przyłapuję siebie też na tym, że nagle nie wiem co napisać. To strzyże mi mózg i nie pozwala myśleć! Aż do ósmego kawałka - „Can You Hear Me” - kolejnej stacji odpoczynkowej, ale tym razem całkiem znośnej. Otwiera też „znośniejszą” cześć albumu.
Ciekawą rzeczą jest rodzimy kraj zespołu – Cypr. Fajnie, tylko co z tego, skoro nie widzę różnicy między ich graniem i tysiącami zespołów prog-metalowych ze Skandynawii, czy Niemiec. Właśnie, prog… Wydaje mi się, że ostatnimi czasy słowo „progressive” uległo znacznej degradacji. Widać to chociażby na myspace. Jest coraz więcej takich zespołów, szufladkujących się tam łamańcem „metal/progressive” z czymś tam jeszcze. Czyli jeśli metalowy zespół ma klawisze to już gra prog? Nie sądzę.
Wróćmy do płyty, bo mimo mojego czepialstwa, ma trochę zalet. Jeszcze początkowe „My Winter Sun” zawiera fajne klawiszowe momenty, czy wspomniane spokojniejsze „Can You Hear Me” jest dobre. Ogólnie końcówka wydaje się być bardziej stonowana i, co tu dużo mówić, mądrzejsza. Przedostatnie „To You I Sail Tonight” to jedyny ocierający się o progres kawałek. Złożony, przemyślany… i przez to chyba jest to najlepszy moment „Eternal Damnation”. Szkoda, że nie grali tak ciekawiej od początku, bo naprawdę ciężko mi było przebrnąć do końca. A przecież potrafią! Słuchając już akustycznego zakończenia znów patrzę na okładkę. Nie wiem czy to był po prostu komercyjny zabieg, czy nie, ale szkoda było obkładać chociaż te ostatnie utwory czymś takim. Szkoda, bo najgorzej nie jest. Damnation with relief, tylko ta ulga przyszła zdecydowanie za późno.
I co? Znowu muszę dać tylko trzy na dziesięć?:( Jako całość się nie broni, zdecydowanie…
No ale melodyjny metal to zdecydowanie coś nie dla mnie… Jak ktoś lubi takie klimaty to chyba może sięgnąć po dzieło Cypryjczyków. Wszyscy inni – budawać tarczę anty-winter’svergową.