1. Spellbound 2. 7th Galaxy 3. Princess Of Angels 4. Message From Eternity 5. Through The Valley Of Fears 6. Spiritual Revolution! 7. Glass Skycrapper 8. Morning Star 9. Under The Waves 10. Ocean Of Light 11. East Of The Sun! 12. Beyond The Tip Of Your Nose
skład:
Nicholas Hill - guitars, vocals
Anders Honoré - saxophone
Troels Drasbech - drums
Oliver Grønne - bass
Mogens Deenfort Pedersen - Synth and keys
Ole Hylling - trombone
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
11.10.2009
(Recenzent)
Univerzals, The — Ocean Of Light
Why should you paint in black and white when you can have a world of colors?
...An ocean of sound, An Ocean of Light!
Taki tekst w kategorii “o sobie” możemy znaleźć na oficjalnej stronie myspace duńskiego zespołu The Univerzals. Brzmi to troszeczkę jak Po co żyć, skoro możemy cię pochować za 49,50$?*… Nie bez powodu użyłem tak kontrowersyjnego tekstu. Dla jednych takie podejście do muzyki może być kuszące, inni zaś zareagują natychmiastowym ominięciem albumu. No bo faktycznie istnieje niebezpieczeństwo, że wszystko wyjdzie niespójnie i pstrokato. Jak taka galerianka, co idąc na zakupy kładzie na siebie wszystko, co ma markowe. Nie ważne, że nic do siebie nie pasuje. Ludzie będą się za nią oglądać:) Ona i tak pomyśli, że z innego powodu…
Zerknijmy zatem na „Ocean Of Light”. Otwierające płytę Spellbound zaczyna się solową partią saksofonu. W tle tylko klawisze. Ten naprawdę klimatyczny wstęp w końcu przeradza się w energiczny kawałek z etnicznymi elementami. Trochę dziwne chórki, rytmiczne gitary, rozbudowana sekcja rytmiczna. Oj dużo tego wszystkiego jak na jeden utwór, a dalej w kolejce czekają kolejne doznania. 7th Galaxy i Princess Of Angels kojarzą mi się z motywami z filmów lat 70.-80. Zwłaszcza ten drugi - słońce, miłość, plaża. Może to przez coś oglądanego dawno temu? W każdym razie przeskok całkiem duży, nie? Warto zwrócić uwagę na solówkę Message From Eternity, całkiem przyjemna rzecz… Ogólnie możemy już w tej chwili dojść do pewnych wniosków – stylistyka aż tak daleko od siebie tych kawałków nie stawia. Łączy je taka… zwiewność, klimat dawnych lat. Mniej przypadają mi do gustu Through The Valley Of Fears i Spiritual Revolution. Trochę nie pasujące do niczego gitary na przesterze i powoli nużąca maniera wokalna. Również zaczynają się przejadać dęciaki… Dziwne - obawiałem się pstrokatości, a zaczęło się robić monotonnie.
Już mógłbym obwieszczać, że „oszukali mnie!”, ale czas na zmiany - Glass skycrapper. Świetny kawałek. Wokalista w końcu śpiewa inaczej, warto zwrócić uwagę na użycie bardzo ciekawego efektu gitarowego. Nie było przez te 7 minut puzonu, itp! A teraz… Czas na małą perełkę – Morning Star (wokalizy, gitara… wzbudzę ciekawość i będę siedział cicho) i trochę większe perełki. Aż do East Of The Sun! The Univerzals po prostu porywają. Właśnie te cztery utwory i „otwieracz” sprawiają, że warto było obejrzeć się za tym albumem. Każdy inny i piękny na swój sposób. Trochę psychodeli, minimalizmu, up-beatów. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tytułowy… Morze, mewy, delikatne, kojące dźwięki klawiszy i gitar. Do tego cichy, niemalże szeptany śpiew… Można się rozmarzyć:)
To co ja w końcu myślę o tym albumie? Podsumowując… „Ocean Of Light” to przyjemna rzecz. Duńczycy zaprezentowali na swoim debiucie bardzo ciekawą muzykę, z wyczuciem, bezkompromisowością, momentami wręcz brawurą. Do tego dopieszczona produkcja i aranżacja. Nie można też Univerzalsom odmówić oryginalności. Tylko na początku „Oceanu…” za dużo dętych piszczałek, co niestety psuje degustację.
Nie jest to jakaś wyjątkowo wybitna i spójna płyta, ale…
Za oknem szara, warszawska jesień, a tutaj przez moment w słuchawkach poczułem się, jakbym siedział rano na pustej plaży, skąpanej we wschodzącym Słońcu. Ulotna chwila, ale bezcenna.
Warto posłuchać…
*Tekst ten to hasło reklamowe firmy Bercovicz & Co. Hearse z filmu „Dawno temu w Ameryce”. W oryginale brzmiał chyba… Why go on living when we can bury you for $49.50?