Wypuszczona na rynek w styczniu bieżącego roku płyta THE REST OF rzeszowskiej formacji Jesus Chrysler Suicide, to kawał mocnego, bardzo dobrego grania. Jedenaście kompozycji, które smakują wyśmienicie. Znajdziemy tu odrzuty z sesji Rhesus Admirabilis (1,2,3,5,8), oraz z sesji Schizovirus 0 (10,11) oraz dwa dema wcześniej nie publikowane (4,7) i jeden remix. Płyta jest bardzo ładnie wydana w wąskim digipack, a co najważniejsze – wszystkie płyty są ręcznie numerowane. Płyt zaś wyprodukowanych zostało tylko pięćset sztuk.
Teoretycznie grupa wiąże ze sobą kilka gatunków (punk, hardcore, thrash metal, nu metal, industrial) w praktyce zaś od 1991 roku, kiedy powstała, wypracowała własny, bardzo dobrze rozpoznawalny styl. Wydała do tej pory pięć albumów, które zawsze były dobrze przyjmowane na rynku muzycznym.
Ja zawsze z wielką radością i zainteresowaniem sięgałem po tego typu wydawnictwa – niejednokrotnie się bowiem okazywało że właśnie w odrzutach znajdziemy najlepsze najciekawsze utwory zespołu. Płyta JSC w pełni potwierdziła moje przypuszczenia. Interesujący, mocny Open Space, świetny, wbijający w foteli wpadający w ucho Lar-wy, równie dobry Detox Świata. Balladowe Przyciąganie Nieziemskie, które z powodzeniem mogłoby się znaleźć w stacji radiowej, lub nawet porannym paśmie telewizyjnym (tak mocno ostatnio promującym inną grupę Plateau). Mix Hibernautus-Hipnotauzus nie zrobił na mnie większego wrażenia, ale Autostrada Na Księżyc wręcz przeciwnie, kolejna świetna kompozycja. Świetne gitary, klawisze i ciekawa perkusja, do tego mroczny wokal.
Czarownica tu zatańczy
na gitarach dziesięciu siepaczy
wytęż zmysły, nie narzekaj
ostra jazda na ciebie czeka
już za chwilę nastąpi zaćmienie
wtedy się spełni najgłębsze życzenie
sen już nie znany, ostre obroty
wchodzimy w przestrzeń miłej duchoty
Królewna Ścieżka, krótki utwór o… No właśnie, każdy z nas inaczej go odbierze. Co niby śpiew, jednak bardzo, bardzo industrialny. PWDW to drugi remix na albumie – ten jest ciekawszy, punkowo-industrialny. Bardzo mocny, głośny i bezkompromisowy. Dwa ostatnie utwory czyli LOVE i Lufangaspeed.pl mają coś wspólnego ze sobą - przedziwny wokal, troszkę „angielsko-punkowy”, nie znam lepszego określenia. Do tego mocne, punkowe rytmy (znajoma perkusja), pojawiające się znikąd gitary, oraz duża dawka psychodelii. Do tego pojawiają się tu teksty z Autostrady… No cóż. Ciekawe to, nieprzewidywalne i wciągające.