Zawiodłem się nieco. Zawsze mi się wydawało, że jak doświadczony amerykański rockman bierze się za wydawnictwo koncertowe, to musi z tego wyjść coś interesującego. Ale nie tym razem. Apetyt miałem spory, bo znam dokonania tego pana z przełomu lat 80-tych i 90-tych kiedy odnosił swoje największe sukcesy komercyjne i ostatnią płytę “Winger IV”. Debiutancki album “Winger” i kolejny “In The Heart of The Young” przynosiły dawkę dosyć sympatycznego grania spod znaku amerykańskiego heavy aluminium i sprzedawały się bardzo dobrze, bo obie osiągnęły milionowe nakłady. No ale potem przyszedł grunge i już nie było niczego. A wydana po dłuższej przerwie nowa płyta, “Winger IV” jest zaskakująco dobra. Jednak “Live” to lekka wtopa.
Muzycy - sprawni i pełni zapału – to widać i słychać. Jednak czegoś brakuje. Iskry Bożej, jakiejś chemii, trudno to określić, ale wiadomo o co chodzi. Takie rzeczy wyczuwa się bardziej intuicyjnie. Coś nie zażarło i cały ten show przeleciał obok mnie. Przeważnie , bo lepsze momenty ma – “Easy Come Easy Go”, “Down Incognito”, “Headed for A Heartbreak” , “Rainbow in Rose” i jeszcze końcowa część koncertu, kiedy Kip Winger zmienił basa na gitarę akustyczną. Co do strony wizualnej – pełna asceza. Zespół na scenie se gra. Nic więcej. Żadnej scenografii. Nie jest to żaden zarzut. Jestem ostatni, kto chciałby się do tego przyczepić. Już w swoim życiu widziałem kilka takich DVD, w których zespół se gra, a ja przed ekranem szczękę z podłogi zbierałem. Publiczności występ się podobał, bo reaguje bardzo żywiołowo na prawie każdy utwór. Co ciekawe, zauważyłem , że na widowni było bardzo dużo kobiet w wieku między trzydzieści a czterdzieści lat – czyli stara miłość nie rdzewieje. I to właśnie one najbardziej entuzjastycznie reagują, na to co dzieje się na scenie. Może gdybym również oglądał to na żywo , moja ocena tego występu byłaby lepsza? A tak jest 6 i to po znajomości.
Jeżeliby jednak ktoś chciałby się jednak z panem Wingerem zapoznać – to z czystym sumieniem polecam jego najnowszą płytę “Winger IV”. Można się zdziwić...
Dostępna jest też wersja audio (2CD) z minimalnie różnym niż na DVD zestawem utworów.