Przez żołądek do serca – niech będzie, ale żeby przez okładkę do... odtwarzacza CD?
Cóż... zdarza się. Przyznam się, że do sięgnięcia po krążek The Hemulic Voluntary Band skłoniła mnie jego okładka (projektantem jest Javier Herbozo). Te cztery sympatyczne stwory, które się na niej znajdują to, jak się okazuje, przedstawiciele Hemulinów - bohaterów popularnych opowiadań o Muminkach. Tworzą oni grupę muzyczną grającą przy różnych okazjach dla mieszkańców doliny. Zresztą opowiadania Tove Janson stały się nie tylko źródłem tytułu i okładki płyty. Nawiązuje do nich także większość tekstów. Ich interpretację pozostawię jednak bardziej dociekliwym słuchaczom...
Jak już wspomniałem, do sięgnięcia po The Hemulic Voluntary Band skłoniła mnie okładka. Z być może rozbrajającą niektórych szczerością muszę bowiem uczciwie przyznać, że nazwa Ritual do niedawna kompletnie nic mi nie mówiła.
Tymczasem szwedzki zespół pierwszą płytę wydał 12 lat temu, a The Hemulic... jest czwartą studyjną płytą w ich dyskografii (nagrali też jedną epkę i koncertówkę). Muzyka Ritual niemal natychmiastowo przywodzi na myśl zespół Kaipa. Trudno zresztą się dziwić. Nie dość, że podobne brzmienie, to jeszcze ten sam Patrik Lundström za mikrofonem. Poza tym, na płycie aż roi się od folkowych wstawek, a kompozycje mają taki rozmarzony (charakterystyczny przecież także dla Kaipy) i bajkowy (ech te muminki... ;-) klimat ). Ritual nie wdaje się w elektroniczne eksperymenty, muzycy dążą do uzyskania możliwie najbardziej „naturalnego” (a może ekologicznego? ;) ) brzmienia. Wiele w ich nutach folkowej aury i akustycznych brzmień. Oprócz tradycyjnie rockowego instrumentarium można posłuchać fletu, akordeonu czy wiolonczeli.
Kompozycja tytułowa niesie porcję energiczniejszego rockowego grania okraszonego chwytliwym refrenem. Ten klimat kontynuowany jest także w następnym In The Wild. Bajkowy, spokojny, nieśpieszny okraszony folkową aurą nastrój posiada Late In November. Pogodny, taneczny i bardzo chwytliwy jest z kolei kawałek numer 5: Waiting By The Bridge. Zresztą cała piątka krótszych utworów jest bardzo chwytliwa i melodyjna. Dla fanów bardziej rozbudowanych form Szwedzi przygotowali natomiast suitę A dangerous Journey. Znów dominują w niej spokojne nastroje i baśniowa aura. Dopiero w jednej z końcowych części muzycy odsłaniają rockowy pazur.
The Hemulic Voluntary Band to zbiór bardzo ciepłych, przyjemnych dla ucha, rozmarzonych dźwięków. Gratka dla miłośników Kaipy, Yes czy Gentle Giant. Nie ma na tej płycie muzycznych odkryć, jest za to mnóstwo zgrabnych melodii. Dla kogoś kto na co dzień słucha raczej posępnych, spokojnych brzmień naprawdę ciekawa odmiana ;-).
Album wart poznania.