Nigdy nie byłem w Jarocinie – ani na festiwalu, ani nawet przejazdem. Podobnie jak nigdy nie przepadałem za składankami – żadne „best of”, „letnie hity” czy nawet „przeboje dekady”, co najwyżej „piosenka biesiadna” ;). Ale jakoś przy okazji Minimaxów sprawy mają się zgoła odmiennie. Kiedy wchodziłem w posiadanie czwartej edycji Odkryć Piotra Kaczkowskiego z pewnym powątpiewaniem zastanawiałem się, ile razy ta formuła się jeszcze sprawdzi? ...I „czwórka” okazała się być moją ulubioną! Z tym mniejszym oporem sięgnąłem po jarocińskie porykiwania…
Opisywanie po kolei każdego z 20 (!) utworów/wykonawców nie ma specjalnego sensu. Raz, że stylistycznie jest cudacznie – od psychodelii i brit-rocka, poprzez polskiego rocka i punka, aż po ostre łojenie. Dwa, że są to jedynie „próbki” talentów, niekoniecznie reprezentatywne, albowiem dla wielu wykonawców pierwszy album to dopiero bliżej nieokreślona przyszłość. Rekomendowanie nabycia 78 minut nowej muzyki za 12-14 złotych też sobie podaruję – choćby dlatego, że materiał ten to alternatywa, a nie jazda obowiązkowa dla szanującego się Czytelnika tego serwisu ;))).
Niniejszym, jako że radośnie piłuję płytkę od przeszło dwóch tygodni, postanowiłem przyznać kilka wyróżnień (jury subiektywne i niezrównoważone, bo jednoosobowe):
W kategorii „Natychmiast na antenę!!” – Manchester oraz Be Free – za sympatyczne i pozytywne wibracje oraz relatywnie wysoki współczynnik katowalności (znaczy – kiedyś się w końcu znudzi, ale nie tak znowu szybko);
W kategorii „Dobrze odświeżone” – Dr Lecter oraz Kumka Olik – za tchnięcie niepokoju i dramatyzmu w postać podmiotu lirycznego ery electronic – new romantic;
W kategorii „Słuchać GŁOŚNO!!” – Division By Zero oraz Core Xolio – bo my, Polacy, lubimy swoich sąsiadów i dzielimy się z nimi czym chata bogata;
W kategorii „Pełne zaskoczenie” – Napszykłat – za to, że przed porannym wyjściem lustro wyrecytowało do mnie „bo jesteś fajny-fajny-fajny (…)” (owszem – wyglądałem jak milion złotych, tyle że starych…);
W kategorii „Nigdy nie jest za późno” – 336 miejsc oraz Manescape – za nagranie ładnych piosenek, choć podobnych jest już pięćset albo nawet sto tysięcy;
W kategorii „Radość odgrzewania” – SKUUND oraz Jeźdźcy Ciemności – by czasem Święci mogli przewracać się na drugi bok i dla wygody i z wyraźnymi powodami do zadowolenia;
I wreszcie wyróżnienie specjalne, w kategorii „za całokształt” - ….. – albo nie. Bo to by mogło oznaczać koniec pieśni i zaspokojenie potrzeb społeczeństwa. A przecież chce ono więcej, domaga się kolejnych części. Normalnie – mu się należy!