Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
26.03.2007
(Gość)
Blade Loki — No Pasaran
Drogi czytelniku, zamknij oczy, otwórz uszy i wyobraź sobie, że na polskiej ziemi pojawił się wspaniały zespół, łojący „pidżamopodobnego” punk rocka, ze szczyptą Kultu, z drapieżną domieszką rock’n’rolla, ska, momentami brzmiący niemal jak Motorhead, ze zbuntowaną dziewoją za mikrofonem… To tylko marzenia? A więc sny się ziściły, bo powyższe słowa to tylko namiastka tego, co prezentuje polski zespół Blade Loki, który od kilkunastu lat dobija się do drzwi sławy…
Na swym kolejnym dziele, płycie „No Pasaran”, Blade Loki serwują porcję zadziornej i wyluzowanej muzyki, bez zbędnej agresji. Zwalniają tylko w kawałku „Nocny”, a reszta albumu to jazda na pełnym gazie, przebojowa i racjonalnie przybrudzona. Sekcja rytmiczna nabija bezpardonowo, a gitary szyją proste, mięsiste i porywające riffy. Sekcja dęta nadaje kompozycjom epickości, patetyczności i potęgi. W takich kawałkach jak „Jestem jak plus”, „No Pasaran”(świetne klawisze, rozbrajająca melodia) i „Nocny”, „dmuchawy” kreują niesamowitą dramaturgię. Są to też najjaśniejsze perełki z płyty, co nie znaczy, że reszta jest gorsza. „No Pasaran” trzyma poziom przez 41 minut jego trwania! Co prawda razić mogą momentami liryki, ale i tak to płyta elektryzująca, potrafiąca na długo zagnieździć się między uszami. Blade Loki? Jak dla mnie bardzo ogniste, bo rozpalają mnie do czerwoności…