Ocena:
8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
13.01.2007
(Gość)
Focus — Moving Waves
Jeśli jesteś po uszy zanurzony w melodiach progresywnego rocka, ten zespół powinieneś znać. Powiem więcej, to Twój obowiązek. Focus jest jednym z filarów tego nurtu. Wraz z King Crimson, Pink Floyd czy chociażby Genesis tworzyli i nadal tworzą historię. Jestem przekonany, że wiele powstających kapel swoje pomysły czerpie właśnie z ich aranżacji. Nie ma co się dziwić, to Mistrzowie. Wątpię czy kiedykolwiek ktoś ich prześcignie, lecz gdybanie zostawmy innym.
Focus – „Moving Waves” to „główne danie”, jakie dziś serwuję. To prawdziwa uczta dla ciała i duszy. Niezapomniana muzyka, która na długo zostaje w pamięci. To uniwersalne i ponadczasowe dzieło. Album powstały w 1971 roku szybko został zaliczony do kanonu progresywnego grania. Obfituje zarówno w symfoniczne dźwięki, jak i łatwe do wyłapania jazzowe rytmy. Kompozycje Jana Akermana (znakomitego gitarzysty i założyciela), wywarł na mnie niekończący się strumień wrażeń. Ciężko przelać ich efekt na papier, lecz spróbuję.
Pewnego zimowego wieczoru postanowiłem zrobić porządek w mojej płytotece. Przeglądałem różne płyty, ścierając z nich grubą warstwę kurzu. Tak oto natrafiłem na ten krążek. Focus – „Moving Waves”- to pozycja, której, przyznam się szczerze, dawno nie miałem w odtwarzaczu. Jednak, jak wiemy, takiej muzyki nie słucha się w biegu. Trzeba się nad nią zastanowić i przestawić swój umysł na astralne myślenie. Pogoda na zewnątrz sprzyjała ponownemu zanurzeniu się w tych mistycznych, skłaniających do refleksji dźwiękach.
Brzmienie gitar Jana Akermana i fletu Thijsa van Leera, sprawiły, że znów wróciłem myślami do czasów, gdy po raz pierwszy zatraciłem się bez pamięci w tym arcydziele. „Hocus Pocus” - tak bowiem został zatytułowany utwór otwierający album - jest idealną ekspozycją talentu prekursorów progresywnego rocka spod znaku "Tulipana". Stanowi on zapowiedź tego, co czeka nas w dalszej części płyty. Szczerze powiedziawszy, nie znalazłem żadnego minusa, który szpeciłby tę kompozycję. Wszystko zostało matematycznie wykalkulowane i wykonane. Perfekcja od pierwszej do ostatniej sekundy. Po wysłuchaniu "numeru jeden" na płycie wzrósł mi apetyt na kolejne „cukiereczki”. Zamknąłem oczy i dałem się porwać muzyce.
Niesamowicie szybko przeleciały następne utwory, aż do ostatniego, trwającego dwadzieścia trzy minuty „ Eruption”. Suita, będąca kanonadą niezliczonej ilości dźwięków, otwiera przed nami wrota wyobraźni. Nagłe zmiany tempa, wielorakość solówek gitarowych i do tego czarodziejskie dźwięki holenderskiego mistrza fletu - Thijsa van Leera, tworzą niesamowity klimat tego albumu. Całość kończy się charakterystycznym dla Akermana motywem gitarowym. „Eruption” jest bezkresnym oceanem, którego wody skłaniają do refleksji. Człowiek zagląda w głąb swej duszy i odnajduje odpowiedzi na nurtujące go pytania. Na tym polega geniusz tej kompozycji.
Focus – „Moving Waves” to płyta niepowtarzalna. Jest perełką i jednocześnie drogowskazem dla młodych twórców i odbiorców progresywnego rocka.
Posłuchajcie!!!