Jestem pod dużym urokiem tej płyty. A nie wiem, czy powinienem. Bo Dan Cowan, który ukrywa się pod nazwą Dyonisos bardzo lubi i Davida Gilmoura i Pink Floyd i stara się grać jak idole , a nawet bardziej. Teoretycznie powinna to być straszna kicha – jakaś nędzna podróba Floydów. Problem polega na tym, że nie jest to nędzne, a czy to podróba?... Znacie państwo zespół Anekdoten? I porównania ich do King Crimson? W przypadku Dyonisosa i Pink Floyd takie analogie również są uzasadnione. Jeżeli Anekdoten to jest - co by było gdyby po „Red” Bob Fripp nie rozwiązał zespołu tylko grał w tym stylu dalej, to Dyonisos to jest – co było gdyby po „Wish You Were Here” zespołu nie zdominował Waters, tylko rządziliby Gilmour na spółkę z Wrightem i nie nagraliby „Zwierzątek” ani „Ściany”, poza tym jak kilka lat wcześniej posłuchaliby trochę Tangerine Dream. No i wszystko jasne. Trzeba też wziąć poprawkę na budżety przedsięwzięć. Koszt napojów w czasie sesji do ostatniej płyty Gilmoura był pewnie wyższy niż koszt całej płyty Dyonisosa, łącznie z tłoczeniem i dystrybucją. Nie da się ukryć, że momentami brzmi to dość skromnie. Ale to bardzo ładna płyta. Gdyby wspomniany David G. nagrał coś takiego, zamiast lekko gniotowatego „On An Island”, to by recenzenci sikali po nogach z zachwytu, że takie bezpretensjonalne, melodyjne, z wyobraźnią i kosmiczne... och i ach.
Mals wydał na jednej płycie od razu dwa albumy Dyonisosa – „Haiku” z 1999 roku i „Juxtaposition” z 2000 . Obie płyty stylistycznie podobne do siebie i w sumie tworzą jedną całość. Do tego zawierają kilka bardzo pięknych utworów, nie zawsze naznaczonych floydowskim piętnem. Na przykład moje ulubione ballady „Sunset on The Ridge” („I love You once, not now...”), „We Will Never Leave This Place”, „Makakilo Sky”, albo zaskakująco dynamiczny, jak na tą płytę „Wantok Payback”. Cowan to gitarzysta z wyobraźnią i bardzo dobry kompozytor. Jego muzyka potrafi zauroczyć. Kiedy otworzyłem stronę artysty dopadły mnie dźwięki „Facing Windmills”, potem jeszcze coś zagrało. A potem jak głupi, prze kilka godzin ściągałem z tej strony wszelkie możliwe utwory (prawie 5 godzin tego było). Nie jestem zbyt podatny na muzyczną egzaltacje, ale dawno nie miałem takiej radochy z odkrywania nowej muzyki.