1. Can’t Control/ 2. Sacred Atmosphere/ 3. Out of My Mind/ 4. Situation/ 5. Looking for A Trace/ 6. My World Salvation/ 7. Desire/ 8. Living in A Void/ 9. Call Their names/ 10. It Can’t Be Me/ 11. Cut It out/ 12. Smiling Surface/ 13. Life Cycle/ 14. Star
Całkowity czas: 50:33
skład:
Jonas Elgemark – bass & trumpet/
Veronica Lostjarna – vocals/
Tomas Modig – guitar & vocals/
Anna Glans – organ & electric piano/
Stefan Orstrom - drums
Nazwa Transubstans Records powoli staje czymś w rodzaju certyfikatu jakości. Jakimś cudem, jak do tej pory, nie trafiłem na album wydany przez ta firmę, który by nie prezentował przynajmniej dobrego poziomu . Ta nazwa to również znak rozpoznawczy pewnej muzyki, albo wręcz nawet muzycznej ideologii. Wykonawcy z tej stajni charakteryzują się klinicznym wręcz wstrętem do aktualnie obowiązujących trendów muzycznych. Chociaż akurat Skyron Orchestra sięga w przeszłość stosunkowo najmniej. Co prawda w materiałach promocyjnych zespół określa się jako psychodeliczny, jest to psychodelia z drugiej , albo nawet trzeciej ręki. Z typowym rockiem psychodelicznym z lat 60-tych nie ma zbyt wiele wspólnego. Czasami stylowo zagrają organy albo gitara, ale dość rzadko. Bardziej zalatuje to Manchesterem z początku lat 90-tych – pierwszy utwór na płycie buja w taki charakterystyczny sposób. A jeżeli już lata 60-te to tak jak w przypadku Doctor Dunbar’s Medicine Band, to amerykański garażowy rock z tych czasów.
Zadziorne, szybkie, rockowe numery charakteryzują się punkowa energią, niekiedy aranżacyjnie mogą kojarzyć się z wczesnymi Stranglersami , a „Out of My Mind” w warstwie rytmicznej przypomina fragmentami „London Calling” The Clash. Chyba do tej muzyki pasowałoby określenie flower-punk.
Dynamiczne utwory wypadają na płycie najlepiej. Właśnie „Can’t Control”, clashowski „Out of My Mind” do tego „Looking for A Trace” , może jeszcze ”Sacred Atmosphere” i „Life Cycle”. Dominują one na początku płyty, tak mniej więcej do połowy. Potem zespół jakby sobie przypomniał, ze ma coś wspólnego z psychodelią i zaczyna kombinować z takimi właśnie klimatami. Co oprócz zamykającego całość utworu „Star”, nie wychodzi im najlepiej.
Podsumowując można stwierdzić, ze jak grają ostro, to jest fajnie, a jak nie grają ostro to nie jest fajnie . Ale jako całość płyta może być.