Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
06.05.2006
(Gość)
Leaves` Eyes — Vinland Saga
Liv Kirstine nie próżnuje po opuszczenie szeregów Theatre Of Tragedy. Realizuje się zarówno w solowych wojażach, jak i bryka pod szyldem Leaves’ Eyes (tworzonym przez muzyków kojarzonych z Atrocity). Tak się składa, że płyta „Vinland Saga” tego zespołu wylądowała w moim odtwarzaczu i jeszcze długo będzie się w nim kręcić. Skusiłem się na to wydawnictwo ze względu na romantyzm, którego w takim graniu ostatnimi czasy coraz bardziej brakuje. Połączenie metalu, gotyku, popu i folku dało świetną płytę, opowiadającą o odkryciu Ameryki przez Wikingów, której słucha się z wypiekami na twarzy...
„Vinland Saga”, grupy Leaves’ Eyes, można rozgryźć już po samym tytule i okładce. Mamy do czynienia z epickim heavy metalem z uroczą dziewoją za mikrofonem. Wydawać by się mogło, że to kolejna kalka Within Temptation, lub Nightwish. „Vinland Saga” może i oscyluje wokół tradycyjnego, nieco pompatycznego i steatralizowanego stylu, do jakiego przyzwyczaiło nas już wiele kapel, ale za sprawą głosu Liv Kirstine krążek ten nabiera niezwykłego posmaku. Głos ten jest delikatny i „jedwabny”, nieco monotonny, tajemniczy i hipnotyzujący, mocno inspirowany dokonaniami Madonny. Dlatego też Kirstine nie boi się flirtów z popem, nie popadając w banały, co w połączeniu z mocną muzyką graną przez kapelę daje intrygujący efekt. Monumentalna ściana dźwięku, podsycona mocną sekcją i klawiszowe plamy, znakomicie kontrastuje z subtelnym głosem Liv, to fundament tego wydawnictwa. Gdzieniegdzie pojawiają się również growle Alexa Krulla („Solemn Sea”, ”The Thorn”, ”New Found Land”), które w należyty sposób nadają płycie ognia. Usłyszmy też wiele momentów wspomaganych orkiestrową aranżacją.
Nie same potężne hymny tworzą „Vinland Saga”. Solą tej płyty są delikatne ballady w stylu „Leave’s Eyes”, „Amhran (Song Of The Winds), “Mourning Tree” i „Ankomst” w których Liv maluje swym głosem baśniowe krajobrazy. W połączeniu ze znakomitą produkcją (Alex Krull) i dojrzałymi melodiami daje nam to świetny album, który spodobać się może szerokiemu gronu odbiorców, niekoniecznie interesujących się metalem. Podsumowując, jest to dobra płyta, na którą warto wysupłać kilka groszy z sakiewki, by na własnych uszach poczuć ten klimat.