01. Give Me The Love [03:33]/ 02. Sometimes A River [05:20]/ 03. Big Compromise [04:26]/ 04. Until The Music’s Over [04:48]/ 05. Silence in Your Hand [03:40]/ 06. Farther [04:00]/ 07. Drive [03:53]/ 08. Betray The Dark [02:28]/ 09. 45th of November [04:26]/ 10. One Step Closer [03:30]/ 11. Rainbow Serpent [03:57]/ 12. Swampy Waters [04:59]/ 13. Brand New Start [04:12]
Całkowity czas: 53:18
skład:
Kyle Hollingsworth – keyboards, accordion, vocals
Michael Kang – guitar, mandolin, mandola, violin, viola, bass, vocals
Keith Moseley – bass, acoustic and electric guitar, harmonica, vocals
Billy Nershi – acoustic and electric guiar, lap steele guitar, , dobro, vocals
Michael Travis – drums, bass, acoustic guitar
And: Malcolm Burn – producer
Formalnie sextet, nieformalnie dużo większa ekipa to podstawowe składniki String Cheese Incident. Poza nimi są jeszcze instrumenty (tych jest całe mnóstwo), wizje muzyczne, zdolność do układania ciekawych tekstów i pięknie zaaranżowanych melodii. Wszystkie te składniki wymieszane razem, od 1996 roku, od pierwszej płyty, złowróżbnie zatytułowanej Born On The Wrong Planet tworzą niesamowicie ciekawą muzykę. Na najnowszym albumie - utrzymaną w starym, amerykańskim bluesrockowym klimacie, nieodparcie przyciągającym wizje małych amerykańskich miasteczek, spokojnego, ułożonego życia, przemykających wielkich dwunastokołowców.
Jedna z moich ulubionych płyt tego roku. Dlaczego? Ponieważ tą płytą muzycy mnie zaskoczyli, przedstawiając dźwięki, o jakich dawno już zapomniałem. Obracając się w klimatach progmetalowych, psychodelicznych, industrialnych czy jazzowych, zapomniałem już jak piękna może być muzyka grana w zupełnym oderwaniu od reszty świata. Muzyka, która na festiwalu w Mrągowie zdobyłaby niejedno serce i opróżniła niejeden portfel. Choć musze tu zdecydowanie powiedzieć TO NIE JEST COUNTRY. Dzieje się w niej bardzo, bardzo wiele. Bogate instrumentarium i kilku wokalistów buduje dość ciekawą mieszankę muzyczną.
Płyta jest bardzo zróżnicowana. Od spokojnych balladek, przez bluesrockowe klimaty, po zwariowane, niesamowicie mocne odjazdy. Co ciekawe wszystko się ze sobą doskonale wiąże, a ponadto tak ciekawie się układa, że prawie w każdym miejscu można tej płyty słuchać z przyjemnością. Moja recenzja jest niejako uzupełnieniem recenzji Wojtka Kapały. On sam bardzo dobrze i moim zdaniem trafnie opisał ten album. Ja chciałbym dodać, iż jest to piąty studyjny (lub siódmy razem z koncertowymi) album zespołu. Album zespołu, który w Stanach Zjednoczonych bardzo dużo koncertuje, co zaowocowało duża ilością bootlegów (tak jak to robi Pearl Jam) zgodnie z założeniem – jeden koncert, jeden bootleg. Ciekawostką jest to, że albumy te można zamówić na stronie internetowej w trzech formatach: MP3 (9,95USD), FLAC (14,95USD) – te dwie są wersjami do ściągnięcia, oraz wersja CD (23,00USD) to pełnowartościowa płyta CD. Dlaczego jeszcze ten zespół jest dla mnie interesujący? Ponieważ na koncertach gra długaśne, rozbudowane kompozycje, czego przykładem może być setlista koncertu z 29 października z Orleans Ballroom, Las Vegas, NV. Jego recenzja powinna się pojawić w portalu jeszcze w tym miesiącu. W każdym razie z czystym sumieniem polecam opisywany album i zapraszam na stronę zespołu.