Openspace to kolejny młody zespół, który postanowił pokazać nam swoją płytkę.
Przyznam że wrażenie miałem że to nie początkujący bez wydawnictwa zespół ale klasyczna dobrze dogadując się kapela, posiadająca kilka wydawnictw na koncie. Coś więcej o młodych z Wołomina... Spotkali się w grudniu 2003, odtąd postanowili otworzyć troszkę przestrzeni, grywając m.in. w Progresji. 20 sierpnia 2004 zadebiutowali w ogrodach Muzeum Nałkowskich w Wołominie. Ale stąd prosta droga do produkcji jaką mam zamiar wam przedstawić.
Tych 5 kompozycji zamkniętych pod nazwą "The Expanding Universe" całkowicie zaskoczyło mnie! Profesjonalne wydanie, nadruk na płytce, estetyka i dźwięk, który miło informuje że panowie zagoszczą w Waszych odtwarzaczach nie raz.
"Cul de Sac" - bardzo miło wchodząca gitara, coś jakby marillionowy "King of the Sunset Town" czy ..... "Another Brick in the Wall", zaraz potem DTowskie staccato, z lekka gotycki nastrój ale mocne uderzenie i sympatyczne gitarki wspomagane moogiem i mocne metalowe klawisze! Za którymi następuje klasyczne art-rockowe pianino i solówka gitarowa. Dużo się dzieje w tym utworze, dobrze połączono klasyczny styl soft-art-rock, metal, gotyk. 3 minuty mocnego wejścia ale i bardzo sympatyczne intro do dalszej prezentacji zespołu.
"Tiger, tiger". Hmmm Tarkus by to nazwał "regresem" tudzież "pogrążaniem się w Anamor". W końcu słychać jakiś głos. Lekka spokojna nastrojowa balladowa kompozycja, biorąc pod uwagę to co słyszałem 3 minuty wcześniej załamka, klops, szkoda gadać – no taki kontrast! Ale jednak należy docenić że potrafią miło zbudować klimacik i wykorzystać swoje instrumenty wprowadzając lekko Camelowski klimacik z wyraźnym karmazynowym posmakiem. Instrumentalnie - jestem nie mówię że zaskoczony bo kawałek brzmi bardzo sympatycznie, czysta solówka, rytm bez zastrzeżeń, wokalista lekko manierami śpiewa, tutaj był jeden mistrz maniery i ciężko jest go prześcignąć - ale jak na kompozycję młodego zespołu i do tego w takim kontraście w stosunku do innych – w sumie to prezentacja możliwości – biorę ich na koncerty i jedziemy wojować świat!
"Insomania". Ha – fani DT mogą się zawieźć bo nie ma tu raczej nic z odpowiednika, poza wybitnie Moorowskim Moogiem. Poza tym rytm, uderzenie, lekki regres w stosunku do dwóch wcześniejszych kompozycji jednak kopyto jest. Panowie chyba lubią DT – Awake. Najdłuższa kompozycja, przepisowe progmetalowe 7 minut !
Klawiszowiec chyba wychował się na gotyckich kompozycjach, wyraźnie kojarzący mi się z Artrosis wstęp, za którym milutkie art-rockowe granie w podcalemowskim brzmieniu. Tytułowy " The Expanding Universe" zaskakuje. Chórki są świetnie wkomponowane, solówka miło się przemieszcza pomiędzy kolejnymi przejściami, nie brakuje tej kompozycji niczego aby nie nazwać jej przebojowej. Wizytówka zespołu.
Całość zamyka "So Far Away", klasyczny progress akustyczna gitara podkreślająca łamany rytm, riverside'owy klimat. Gdzieś w tle echa Camel z wyraźnym podziałem na refren i mocnym twardym głosem wokalisty. W połowie utwór dostaje kopyta i zaczynają się łamańce – tak takie jakie znamy z Riverside. Tylko że z bogatszymi klawiszami. I powrót do tegoż błogiego refrenu z chórkami i lekkim akcentem gitarowym. Ale ogólnie melodia bardzo znajoma, skądś to panowie pożyczyli – niech tylko zgadnę skąd.
Bić brawa i zachęcać aby wydali swój debiut ! Przybył nam jeszcze jeden naprawdę dobry zespół, będący naszą wizytówką za granicą. Ale i w kraju. W końcu Wołomin przestanie być kojarzony z kolejnymi mafiami jakie się tam okopały ale z mocną propozycją muzyczną. Zespół jest .... jakbym nie mówił to negatywnie - po prostu świetny. Jak jeszcze tak grają na koncertach to po prostu chłopaki – świat przed wami stoi otworem.