QuarterStorm to świeży zespół pochodzący z Pragi. Wśród inspiracji wymieniają Stinga, Pink Floyd czy King Crimson. Dziwne, zważywszy, że to dwudziestominutowe demko ukazuje nam zespół grający taką bardziej przystępną wersję...no, powiedzmy Henry Cow!
To nie moje słowa. Mój kolega Wojtek przesłuchawszy płytkę autorytatywnie stwierdził "O, spopiały Heniek Krowa!". No i coś w tym jest. Cztery utwory, 20 minut muzyki. Bardzo przestrzenne brzmienie, duże i szerokie wykorzystanie instrumentów akustycznych. Piękny wokal. Fajne teksty - w tym wiersz Williama Blake, do którego zespół zdaje się mieć ogromną słabość (podobnie jak i do filmu "Dead Man" Jarmusha).
Z tego, co zrozumiałem z ich oficjalnej strony, muzycy zespołu wcześniej udzielali się w projektach metalowych. Coś w tym jest, bo czasem odzywają się takie ciągotki do mocniejszego grania (riffowanie w "Chorale" czy przepiękne, klasycznie hardrockowe solo na koniec "Černej"). Jednak głównie na tej płycie rządzi jazz. Klawisze i saksofon. Komplikująca sekcja. Gitara pobrzękująca dyskretnie w tle (czasem fajnie zniekształcona "kaczką"). No i śpiew Lady Soukupovej - tak jak stoi na okładce "vocals beautiful". Pięknie jest. Pachnie latami 70, a ja uwielbiam takie klimaty. I dobrze wiedzieć, że za południową granicą jest taki zespół i gra taką muzykę. Zaciekawili mnie. Na tyle, że zastanawiam się, jak brzmią na koncercie. Założę się, że improwizują - płytka wyraźnie pokazuje, że umiejętności mają nieprzeciętne. Wrażliwość też. Warto!!